Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    45
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    104

Harce na górce, czyli jak Ofca ze Smokiem chatkę budowali


Depi

394 wyświetleń

No i minęły 4 miesiące. Jak teraz podjąć opowieść? Zastanawiałem się ostatnio, od czego bym zaczął, gdybym miał opowiedzieć własne życie. Najłatwiej niby od początku, ale czy najlepiej? Może zacząć od teraz i używac techniki retrospekcji, aby w stosownych momentach dodać tło wydarzeń?

 

To może szybko przelecę nad tym, co się wydarzyło, albo właściwie co się NIE wydarzyło jesienią, aby szybko przejść do wydarzeń bierzących.

 

A więc było to tak:

 

19 listopada, dzień przed planowanym rozpoczęciem robót pisałem tak:

 

Będzie ekipa, nie będzie. Będzie, nie będzie... Ene due like fake, torbe borbe ósme smake, eus deus kosmateus...

 

Jak zapewne już wiecie, bądź się domyślacie, ekipa nie była łaskawa się pojawić ani w ten poniedziałek, ani w następny, ani w ogóle. Telefony ode mnie oczywiście nie były odbierane. Bardzo szybko uznałem, że nic z tej mąki chleba nie będzie i trzeba wdrożyć plan B.

 

Którego oczywiście nie miałem. Jednym słowem klops.

 

Ile czasu spędziłem w tych dniach na telefonie wie tylko mój operator - były to dla niego istne żniwa, a moje ARPU sytuowało mnie w gronie klientów kluczowych. Skutek tego był dość mizerny - reakcja większości osób, do których dzowniłem, była podobna:

 

"Nie wzielibyście roboty?"

"A na kiedy?"

"No już, od teraz, zaraz!"

"Hahahaha! W przyszłym roku - może, niech pan dzwonii w marcu!"

 

W tym czasie przechodziłem też szybkie szkolenia na budowlańca-samośkę dzięki rrmi i jej Małżowi. Ciąłem stal, kręciłem strzemiona, uczyłem się, słuchałem, deliberowaliśmy po nocach, a nawet przenosiliśmy (a właściwie R i R przenosili ) punkty tycząć moją chałupę (jak się okazało przy ponownym tyczeniu przez geodetów całkiem nieźle to wyszło). Brodząć po kolana w straszliwym błocku, które zdzierało gumiaki z nóg z siłą ssącą 40 Jenn Jameson. Plany były takie, aby budowac samemu. W końcu zmiękła mi rura a znaleźli się chłopaki z Kurpiów (rodzinne strony mojego Padre), którzy robili na budowach i skłonii byli przyjechac i budować.

 

Był początek grudnia. Deszczyk sobie delikatnie siąpił..

 

Chłopy przyjechali i wzięli się szparko do łopat. W niecałe dwa dni wykopane zostały wykopy liniowe pod ławy i wtedy nastąpił ZONK.

 

HDS z barakiem się zakopał po drodze. Jak zakopał się HDS, to tym bardziej zakopią się gruszki - szybko doszlismy do takiej konkluzji, stosują niezawodne kanony dedukcji. NIe ma więc wyboru - trzeba zrobić drogę dojazdową.

 

Droga powstała, owszem, ale zanim to nastąpiło to były już właściwie święta i cała zgrają etatowcyh Kasandr i Wernihor wieszczyła zime srogą, niczym Iwan III.

 

Po rodzinnych naradach zapadła decyzja - co nagle to po diable. Czekamy do wiosny. D-Day został wyznaczony na 1 marca 2008...

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...