Jeżykowa chatka
Wiedziona potrzebą dzielenia się szczęściem i nieszczęściem budowlanym (oby rzadzej ) – postanowiłam dziennik „spłodzić” i ja.
Nie ukrywam, że palce w tej decyzji „maczały” przeróżne sympatyczne czarownice i dobre wróżki tego forum – potocznie zwane – baby budujące.
Będzie to troszkę „powrót do przeszłości” – bo dom już stoi,
( http://picasaweb.google.com/lh/photo/gt70xlSDN9Hp-UwmT282sQ?feat=directlink" rel="external nofollow">http://picasaweb.google.com/lh/photo/gt70xlSDN9Hp-UwmT282sQ?feat=directlink )
ale że najgorsze przede mną – będzie jeszcze o czym pisać…oj będzie…
Moja obsesja zbudowania drewnianego domu nie wykluła się „wczoraj”.
Partyzantkę w podczytywaniu dzienników uprawiałam już dawno temu.
Przerobiłam ich wiele w poszukiwaniu technologii i firmy, która miała spełnić moje marzenie … dom z bali…
Podglądałam domki z płazów i okrągląków (ocieplenia z wełny jakoś mnie "odrzucały" ). Wreszcie namierzyłam magdalenak...to było to. Wykonałam telefon do wykonawcy i ... pan "wszystko da się zrobić" - podbił moje serce.Czasem jedna taka rozmowa przesądzi o wszystkim ! Zaklepałam termin.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia