Jeżykowa chatka
... No musiałam to zapisać bo mi internet zgłupiał i jeszcze by mi zeżarł tyle wysiłku.
Wracamy do mocy.
Muszę skończyć ten temat to bedę grzeczniejsza...
Kuzyn był załamany - jak my.
Widział biedak szaleństwo w moich oczach i najzwyczajniej w świecie chciał też "mieć nas z głowy". Obiecał, że teraz to już październik listopad prąd będzie. No już lepiej. Okna sie wprawi, alarmy założy ...cywilizacją powieje...
Czekamy ... nie doczekaliśmy się do dziś.
Dom "się postawił" ... agregaty paliły jeden za drugim ...a prądu jak nie było tak nie ma.
I tu "wyciszę" na jakiś czas wątek prądu bo mi się chronologia całkiem rozkraczy.
A muszę tego pilnować bo na wstecznym przecież jadę.
Jakoś tak lżej mi się zrobiło jak się tak wykrzyczałam.
Pewnie miałam potrzebę.
Muszę się opanować z tym rozpisywaniem ...bo przestaniecie czytać...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia