Jeżykowa chatka
Szaleństwa dzień drugi - 8 wrzesień, godzina 7.00 - z zegarkiem w ręku oczywiście.
W świetle wschodzącego słońca wszystko wyglądało tak pięknie...
O 7.20 był już pierwszy koziołek
http://img35.imageshack.us/img35/6282/dsc9144.jpg" rel="external nofollow">http://img35.imageshack.us/img35/6282/dsc9144.jpg
I pojawiło się coś co zaniedbałam przyznaję i w pierś się biję !
Ale dzięki mojej operatywnej mamie namierzyłam wreszcie ( a nie było łatwo ) monopolistę w moim regionie takiego oto "luksiusu"
http://img18.imageshack.us/img18/1687/dsc9152d.jpg" rel="external nofollow">http://img18.imageshack.us/img18/1687/dsc9152d.jpg
Wdzięczność do sympatycznego i skutecznego (najważniejsze ) pana Maćka żywię do dziś.
Trzynastu chłopa latałoby mi po okolicznym lesie i ... wyobraźnia podpowie wam efekty ...
A mój dach rósł ...
http://img35.imageshack.us/img35/2899/dsc9158.jpg" rel="external nofollow">http://img35.imageshack.us/img35/2899/dsc9158.jpg
...i rósł ... ( za te fotki to oni mnie zamymłają na śmierć ...no trudno)
http://img35.imageshack.us/img35/7439/dsc9167q.jpg" rel="external nofollow">http://img35.imageshack.us/img35/7439/dsc9167q.jpg
- tym bardziej, że na powyższym - pierwszy po lewej to sam "prezes" (czyt szef, który nie złaził z dachu prawie cały dzień ... wielki szacun panie Zbyszku...)
http://img35.imageshack.us/img35/2590/dsc9179.jpg" rel="external nofollow">http://img35.imageshack.us/img35/2590/dsc9179.jpg
O 11.30 wiedziałam już pod jakim kątem będę miała taras
http://img18.imageshack.us/img18/2460/dsc9194u.jpg" rel="external nofollow">http://img18.imageshack.us/img18/2460/dsc9194u.jpg
a nie było to łatwe.
Usłyszałam magiczne "szefowooooooo" - zgroza.
Lece posłusznie i zaczyna się łopatologiczny wykład na temat konta nachylenia tarasu. Bo trzeba kobiecie wytłumaczyć czemu lepiej na "kolanku" jak murłacie... Było znowu rysowanie patykiem na piasku a i tak musieli położyć dwa kozły i z daleka kazali oglądać i decyzję podejmować. No takie uroki budowania z babą ...
A potem zaczęły dziać się rzeczy zupełnie dziwne.
Zaczęło się od wykładu na temat szkodliwości bliskości "drzew paskudzących" (takich z których coś sypie sie cały rok a i ptaszki przesiadują) - na domek z bali.No OK - drzewka są za blisko - przyznałam. Łudziłam się, że zostaną bo uwielbiam drzewostan wszelaki - brzózki też. Ale przekonali mnie ...po czym kicnął mi jeden na drzewo i zrobił porządek !
http://img517.imageshack.us/img517/851/dsc9214.jpg" rel="external nofollow">http://img517.imageshack.us/img517/851/dsc9214.jpg
Z rozpędu ogarnął też krzaczyska na dole
http://img195.imageshack.us/img195/8075/dsc9218.jpg" rel="external nofollow">http://img195.imageshack.us/img195/8075/dsc9218.jpg
I w salonie zapanowała "światłość" ...
"Szefowoooo" - zawyło znowu
Jeżu - myślę co teraz ? Dom prawie złożony a oni co chwila nawołują.
Trociny ... Pytanie z gatunku "miliard w rozumie" :
- "Co robimy z trocinami ?"
...bo moje trociny psze państwa właśnie się sprzątały...
http://img195.imageshack.us/img195/5672/dsc9222.jpg" rel="external nofollow">http://img195.imageshack.us/img195/5672/dsc9222.jpg
I wysprzątały sie - a jakże. A że sama "pomysła" nie miałam - wylądowały rozgarnięte w lesie celem rozłożenia się w glebie jako odpad - owszem ale mało paskudny i biodegradalny.
A potem sprzątało sie wszystko. I wszystkie śmieci zostały posegregowane jak należy i chyba pojechały do Goszczanowa bo ...zniknęły. Na budowie została wielka kupka drewnianych odpadów skrzętnie zebranych na kupeczkę.
(ciąg dalszy dnia drugiego nastąpi - bo padam a to jeszcze nie koniec ...)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia