Modelowe opóźnienie czyli o Joasi i Adama budowaniu
Cieśle przygotowali więźbę.
Powycinali, pomalowali drewnochronem co trzeba, przywieźli na budowę i postawili.
Była wiecha.
Murarze wymurowali szczyty.
I wtedy cieśle powiedzieli, że mój dach to mieli robić wcześniej, a teraz to u siostry... , bo dachówka u szwagra...
Słowem jak chce mieć zrobione deskowanie to deski drewnochronem pomaluje przed przybiciem sam, albo poczekam aż oni skończą robotę u rodziny.
Wziąłem urlop i malowałem...
Na budowie zaczęło wyglądać surrealistycznie, przyjęchała firma montować okna, dachu jeszcze niema, scianek działowych na poddaszu też.
Zamontowali okna, a ja nerwowo zbijałem tymczasowe drzwi i bramę garażową.
Skończyłem świecąc sobie reflektorami auta.
Potem zaczął boleć mnie prawy bok.
A potem Żona postawiła diagnozę - półpasiec.
I miała rację.
A potem wreszcie odpoczywałem - na zwolnieniu.
Nim wyjechałem w sobotni poranek 11.08. zostawiłem na budowie 3 ekipy, 2 koparki, 1 dźwig.
Jedni dłubali na dachu, drudzy kopali studnie chłonne, trzeci stawiali słupy "tymczasowego" przyłącza prądu.
Powiedziałem, że mają sobie radzić sami, mnie niema.
16.08 zadzwonili, że zabrakło 1 rolki papy i gwoździ, ale już kupili, a dach jest skończony.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia