Modelowe opóźnienie czyli o Joasi i Adama budowaniu
Tu Żona.
Zbieram się od jakiegoś czasu by coś napisać. Zaglądam do dziennika i włos mi się zjeżył - 8 miesięcy bez żadnego wpisu. Wszystko za sprawą superwolnego internetu, który zniechęcał do otwierania komputera oraz pana parkieciarza II, który był o niebo lepszy od pana nr 1, ale jakoś dziwnie na naszym parkiecie lakier nie układał mu się tak jak powinien -co rusz wychodziła mu "pomarańczowa skórka" zamiast gładkiej powierzchni. W końcu się udało zrobić prawie na gładko i tak juz zostało. UFFF...
A potem trzeba było przykleić ponownie wszystkie listwy przypodłogowe, obłozyc drewnem schody, pomalować rózne kawałki ścian, zrobic tymczasowe balustrady na balkonie i przy schodach,kupić drzwi wewnętrzne,załatwić papiery oraz meblowóz. Zapakować dobytek w kartony, worki (koszszszmar, koszmarne 2 tygodnie powolnego + ostatnie 24 godziny non-stop pakowania gratów).
Ale udało się!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
1 grudnia odbyła sie przeprowadzka.
I zupełnie nie ważnebyło, że:
drzwi stoją oparte o ściany, a skrzydła do obydwu łazienek w dzień przeprowadzki wróciły do pana stolarza do poprawki,
muszle stoją w piwnicy,
część gniazdek i włączników lezy w kartonikach,
kuchenka ma kabel ,ale nie mozna na niej jeszcze gotować bo nie jest podłączona,
a umywalek wcale nie ma.
I tak było o wiele lepiej niż w mieszkaniu.
Do Wigilii udało nam się opanować sytuację. Drzwi, muszle, gniazdka i włączniki trafiły na swoje miejsca i mozna było zaprosić gości.
Teraz pomału wykańczamy resztę. Za oknem czeka już ogród (i morze błota). Jak widać budowa jeszcze się nie skończyła...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia