Nasza sielanka
No i mamy majjjjjjjj:D
Rozpoczeliśmy pracowicie . I tak Seba stwierdził , że przydam się na działce , więc z ranka po tym jak zrobiłam makijaż , umyłam włoski i je piknie ułożyłam ,bo miałam jechac do mamy uszykowałm robocze ciuchy i jazda:D. Starszak został u babci , a młodszy pojechał z nami i dziadkiem. Na budowie już jeden z pracowników męża ładował gruz do sypialni . Moim zadaniem było ładowanie do wiatrołapu , a panowie wzięli się do malowania więźby. Nim Seba uszykował preparat , ja z tatą parenaście taczek załatwiliśmy. Ok. godziny 11 padłam i sobie przypomniałam , że kawy dziś nie piłam:). Ta myśl odebrała mi kompletnie siły i żeby nie było , że nie pracuje to pozbierałam troche śmieci walających się w gruzie. Na całe szczęście dziec mały pięknie współpracował władował się do wózka , olał nas i usnął Koło południa przybyła moja siostra ze starszakiem i termosem kawy:D. Po tym dostałm mega sił i tak ona ładowała do wiaderek ręcznie większe kawały , a ja odbierałm i ładowałm do domku. Wieczorem na grilu mąż stwierdził , że przerzuciałm pół kontenera:D. Jutro od rana walczymy z malowaniem w składzie rodzinnym czyli my i łobuzki. W przerwie porobię pare foteki i napewno wieczorkiem wrzucę. Miłej majówki:D
Lece smarowa kremem dolną częś pleców wraz z przedziałkiem bom się zjarała słonkiem jak łądowałm gruz do wiader.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia