Nasza sielanka
Stwierdzam , że mieszkając robi sie mniej zdjęć. Miałam zabrać aparat jak wychodziliśmy na dwórek , ale wyleciało mi z glowy. Jutro pogoda ma sprzyjać , więc pewnie wyjdzimy i zrobię fotki domku z zewnątrz. Teść kołkuje styropian i dłubie , to tu , to tam. Ja pieke ciacha i chlebki , palę jakieś dechy i śmieciuchy . Dostaliśmy kontener dachówy z rozbiórki i bardzo późnym wieczorem z Sebą rozrzucaliśmy ja na drodze. Trzeba utwardzić grunt , bo jak popada to ciężko autem przejechać. Ma przyjechać jeszcze jeden taki transport i myślę , że wtedy jakoś do wiosny tak utwardzona droga sprawdzi się. Seba z teściem wzięli się tez za rozmątowanie kibelka , który przciekał cosik . Wynik? Przecieka jeszcze bardziej .
Nie moge patrzeć na moje ciemne panele , bo mamy w domu gościnnie psa i podłoga wyglada po godzinie od umycia jak po mega remoncie. Jeśli przyjdzie mi do głowy pomysł zakupu słodkiego , maleńkiego piesiunia to najpierw wypozycze sobię psa od teściów na jeden dzień
Aaaaaa , nawiedziła nas elektryk. Skrzynka prawie gotowa . Ma sie stawić w piątek , coś tam dogadać z Sebą z gniazdami antenowymi i dokończyc wnętrze.
W domku mamy ciepło , że można chodzić jak latem. Fakt na dworze tez ciepło i ekogroszek oszczędnie się wypala . Załadunek w piątek zasobnika do pełna straczy napewno do jutra jak nie dłużej czyli 115 kg na 6 dni. Żeby takie osiągnięcia mieć w mrozy, było by rewelacyjnie
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia