Dziennik Kasi i Zubra
Nastąpiło coś o czym powinnam napisać WIELKIMI LITERAMI
Z całą egzaltacją , emfazą i czym tam jeszcze.
Poproszę fanfary, strzelające korki od szampana, fajerwerki!
MIESZKAMY NA SWOIM
Jeżeli pytacie i jak? i jak?odpowiem krótko.Wielka prowizorka i improwizacja.
Pełno rzeczy do zrobienia.Karton -gipsy na górze, górna łazienka, schody.To z grubszych rzeczy +tysiące drobiazgów.
Ale da się mieszkać.
Ciepła woda jest, kominek grzeje, ekspres do kawy działa
Przez ostatnich kilka miesięcy prawie codziennie jeździłam na budowę a teraz jeżdżę do domu.
Moje dziecko też się nie mogło przyzwyczaić-zawsze wracając skręcaliśmy w lewo, a teraz skręcamy w prawo.
Poza tym powoli opada z nas zmęczenie i schodzi powietrze.
Muszę przyznać, że nieźle dostaliśmy w kość.
Mam wrażenie patrząc w lustro, że parę lat przybyło-no może najwyżej rok lub dwa
Na finiszu mnóstwo rzeczy zrobiliśmy sami-ja zostałam już dyplomowanym malarzem, A Tomek wprawił w zdumienie naszego hydraulika-bo to co popodłączał działa bez zarzutu!
No i mieszkając testujemy co nam wyszło , a co nie
Wiemy, że wiatrołap będzie za mały/ale da się przeżyć/
Bałam się też, że kuchnia będzie za mała / niewiele ponad 10m/ ale zaprojektowałam ją idealnie z punktu widzenia ergonomii-wszystko mam pod ręką, a najlepszym pomysłem okazały się parapety zlicowane z blatem roboczym-duuużo miejsca :)
I śmiejemy się, że zrobiliśmy sobie ekskluzywną wersję pomieszczenia gospodarczego z bramą Hormann na pilota / taką funkcję pełni teraz nasz garaż/
Co do dalszych obserwacji-uczciwie i solennie obecuję zdawać relacje.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia