Dziennik Kasi i Zubra
Jest jedna niefajna rzecz związana z mieszkaniem na wsi.
Ta rzecz to posiadanie małego dziecka
Bo to co dla nas jest najlepsze na świecie/ cisza, spokój, odludzie/ dla dziecka wcale takie nie jest.A zwłaszcza w okresie wakacji.
Ostatnio Filip prosił "-Mamo , pojedźmy do kawiarni, ale takiej w mieście" Wprawdzie mamy w Złotokłosie całkiem niezłą kawiarnię , do której co jakiś czas jeździmy na rowerach, ale jak widać to za mało....
W znienawidzonym Piasecznie miałam plac zabaw pod znienawidzonym blokiem.
Dzieciak cały dziń szczęśliwy spędzał na dworze z rówieśnikami.
Tutaj dzieci jak na lekarstwo, zwyczaj wspólnego bawienia się w powijakach, o placu zabaw, boisku można zapomnieć, poza tym nie każdy chce , żeby przez cały dzień przewalały mu się przez dom tabuny dzieci.
Szczerze mówiąc ja też nie zawsze mam ochotę.
I tak , zamiast polegiwać na tarasie- jeżdżę ileś km dziennie:
-na plac zabaw do Piaseczna, na basen do Raszyna, na kulki gdzieś tam...
Z góry wykluczam porady-przydałoby mu się rodzeństwo.Takiej opcji nie ma
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia