Dziennik Kasi i Zubra
Dzisiaj przyjechali panowie zamontowac drzwi.
Przyjechali, zamontowali, pojechali.
Miałam jeszcze chwilę zanim dziecko wróci z wyjazdu "feryjnego", więc rozpoczęłam sprzątanie.....od pokoju dziecka właśnie.
W pewnym momencie niefortunnie popchnęłam skrzydło...i zatrzasnęłam się od środka
Drzwi bez klamek, pierwsze piętro, telefony w innym pokoju, za godzinę dziecko wróci z wyjazdu i trzeba je odebrac z pobliskiej miejscowości, mąż oczywiście w pracy , planowany powrót 12-ta w nocy, ja w samych rajstopach / mało czasu, do sprzatania nie chciało mi się przebierac/.
Próbowałam otworzyc drzwi różnymi ustrojstwami jakie w pokoju dziecka znalazłam....bez efektu.
Klamki pod ręką nie ma, przez okno na pierwszym piętrze nie wyjdę , po dachu nie zejdę, a nawet gdyby / w tych rajstopach / to co zrobię w sweterku i rajstopach przed domem do którego i tak nie wejdę od zewnątrz.
Pójdę boso /tylkow rajstopach/ do sąsiadów i poproszę o pomoc oczywiście
A co
W tak zwanym międzyczasie jakaś baba szła drogą , wołałam do niej z mojej wieży , popatrzyła się i poszła sobie.
W następnym odcinku może opowiem co było dalej, tymczasem idę sprzatac pył pomontażowy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia