Dziennik Kasi i Zubra
Wiadomo, że budowa domu to wyzwanie, wiadomo przez co trzeba przejść zanim wypije się tę symboliczną kawkę na tarasie...i wiadomo, że to tak jak z dzieckiem, gdyby człowiek wiedział co go czeka nigdy by się tego nie podjął.
Ja wiele przeszłam i wiele dzięki budowie domu się o sobie dowiedziałam- .....-między innymi tego, że nie cierpię tzw. prac ogrodowych.
Kompletnie mnie to nie kręci, to całe obmyślanie, sadzenie, patrzenie jak rośnie, pielęgnowanie.
Sytuacja robi się trochę absurdalna bo po pierwsze- mam dom z ogrodem /sama tego chciałam/
-po drugie -ogród mam całkiem spory
- po trzecie - jestem estetką i lubię mieć ładnie też wokół domu i wyję z zachwytu nad ogrodami takiej forumowej Toli czy Pikinii.
-po czwarte, a może właśnie po pierwsze na architekta krajobrazu i ogrodnika mnie nie stać.
Wczoraj spędziłam pół dnia na ogrodowych pozimowych porządkach i dawno nie mialam poczucia tak zmarnowanego czasu.
Nie powiem-cieszę się, że wyrastają żonkile i tulipany, ale to by było na tyle w temacie wiosennego , ogrodowego entuzjazmu.
No -bratki posadzilam w jednej z doniczek -wystarczy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia