Ciepły domek na polanie
Ale to było miłe, zajeżdżamy w poniedziałek a tam pierwsza ściana stoi.
Przy okazji mąż załatwił pana od wody, uj, ale się działo
Chłopaki najpierw przygotowali wszystko do podłączenia, wkopali rurę - okazało się, że woda gruntowa jest wysoko - płyta to faktycznie dobre rozwiązanie na ten teren- wykop się zasypywał. Ale zrobili, pozostało "tylko" podłączyć do głównego wodociągu. Pan małą miał krzepę - nie docisnął obejmy..... ale tam wiązanki w tym wykopie leciały... pan zakopał się w mokrym piachu.... Pojechał zakręcić wodę w ujęciu, po czym chciał spuścić wodę przez znajdujący się opodal hydrant, żeby zredukować ciśnienie. Z hydrantu woda leciała 2 godziny tworząc wokół staw, ale nawet nie zamierzała zmienić swego ciśnienia... Ja sobie siedziałam załamana, - he he he paniusia w 9 miesiącu ciąży, i nawet nie miałam siły zrobić zdjęcia temu walącemu wodą hydrantowi - masakra.
Gdyby nie nasi dwaj znajomi, pewnie by tam spec siedział do sądnego dnia. Oni odkopali zalane rury, przytrzymali mu wszystko i zakręcili przyłącze. Wieczorem my wracaliśmy do stęsknionych córeczek do tymczasowego mieszkania, a Pan od Wody zakręcił licznik w domu.
Ale patrzenie na pracę ekipy praefy to czysta przyjemność. Panie Romku - pozdrawiamy
Ale bałam się chodzić między ścianami - he he he.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia