Ciepły domek na polanie
No i w końcu miało zawitać błogim spokojem, bo mężowy sezon zaczynał nabierać tempa, wniosków była cała sterta do napisania, a termin oczywiście zawity - do końca maja. Siedział bidak nad nimi, ludzie w tym naszym maleńkim mieszkanku się przewijali i rośli jak grzyby po deszczu, a dzieciaki dzielne były i jakoś to zniosły. Dobrze, bo dopływ gotówki był, a gorzej bo się nam ekipa rozbestwiła na budowie... oj powolutku im ten daszek nasz szedł.... cały miesiąc - fakt pogoda nawaliła, a w deszczu na dachu ciężko się robi. Dobrze, że środek zaczęli - tzn. poddasze wełna, regipsy i podłoga strychu - no i gabinecik małżonka
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia