Marjuchowe dylematy przy budowie Beaty.
Dzisiaj miałem wolne, a że pogoda całkiem przyjemna to wziąłem się trochę za te hałdy ziemi co to mi zalegają na działce.
Popracowałem sześć godzin przy taczce i mam dość.
Widać kondycja mnie opuściła przez zimę .
Ciężka ta ziemia i dużo w niej cegieł i gliny, a że postanowiłem podnieść trochę teren na działce rodziców to trzeba było to wszystko co niepotrzebne wybrać
A było tego trochę
Na szczęście dzisiaj już nic więcej nie robię i będę odpoczywał.
W sumie to mi się należy.
Przyjrzałem się terenowi wokół "domu"(bo chyba trochę za wcześnie nazywać te coś, co wystaje z ziemi DOMEM) i stwierdziłem, że mogę się wziąć za wykopanie dołów pod fundamenty pod słupy przed wejściem.
Jeszcze to przemyślę, ale już kusi, coby się za to wziąć
Pozdrawiam
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia