Marjuchowe dylematy przy budowie Beaty.
Kierownik mnie nie opieprzył
Nie dziwię mu się. W końcu jestem większy i ja płacę
Na razie wstrzymuję się z dalszym zalewaniem chudziaka. Zaleję go przed stawianiem stempli pod strop, a w międzyczasie piach w którym kopałem rowki pod rury kanalizacyjne się ubije, gdy będę po nim jeździł taczką z zaprawą.
Teraz będę przenosił cztery palety gazobetonu z garażu na wylanego chudziaka, a gdy już to zrobię to wprowadzę w końcu rurę od wody do domu i zacznę kleić izolację poziomą pod ściany nośne domu.
Dzisiaj jadę w tym celu zakupić papę termozgrzewalną i palnik do niej, bo niestety nie miałem skąd go pożyczyć
pogoda pod psem, więc pewnie w tym tygodniu nie wyprowadzę narożników, ale w przyszłym tygodniu, niech się wali(no, może lepiej nie ) niech się pali muszę je zrobić
Z działki powoli znika hałda ziemi, bo znajdują się na nią chętni.
A pomyśleć, że ja chciałem jesienią płacić za jej wywóz
I to na razie tyle, bo pogoda nie pozwala na więcej
Pozdrawiam
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia