Marjuchowe dylematy przy budowie Beaty.
W środę około 13 na działce stawił się pan Koparkowy i w ciągu godziny wykonał swoją pracę t.j. zrobił wykop pod wymianę gruntu i posprzątał trochę ziemię na działce, która była taka jakaś nieuporządkowana .
Gdy on sprzątał ja przystąpiłem do zagęszczania i dzięki temu udało mi się wykorzystać go wsypania piasku, który wykorzystywałem do wymiany gruntu.
Z zagęszczaniem zeszło mi do wieczora, bo w międzyczasie musiałem zorganizować jakąś podsypkę, bo wcześniej zamówiłem za mało.
Stan na środę wieczór to zrobiona wymiana gruntu, łącznie z przygotowanymi szalunkami pod stopy fundamentowe, które też obsypałem i ubiłem podsypkę na zewnątrz, a w środku wylałem chudziaka.
W czwartek murowałem ściany.
Jakoś szło, ale szybki to ja nie jestem
W piątek przywieźli mi beton to zalałem stopy fundamentowe i część chudziaka, bo i betonu trochę zostało . Dalszą część dnia dalej murowałem ściany.
Podobnie było w sobotę
I tak sobie muruje. Raz więcej, raz mniej, ale ciągle do przodu
Mam mały problem ze ścianą w miejscu, w którym schody będą się na niej opierać, bo w projekcie dziwnie to wygląda, ale zadzwonię chyba do studia projektowego , żeby mi to wyjaśnili
I to na razie tyle, jeśli chodzi o relacje z placu budowy.
Pozdrawiam
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia