Marjuchowe dylematy przy budowie Beaty.
Glazurę i terakotę zwiozłem do domu na trzy razy.
Ledwo się wyrobiłem, ale zdążyłem przed zamknięciem hurtowni, a następnego dnia szkolenie z psem i wyjazd na krótki urlop.
Powrót we wtorek, bo trzeba było załatwić kilka spraw, a najważniejsza to odwodnienie działki.
I się udało .
Długo się z tym tematem zmagałem i jestem bardzo zadowolony, że znalazło się rozwiązanie.
W środę rozpoczął się wywóz zalegającej na działce ziemi pozostałej po wymianie gruntu.
Niestety około 13 zepsuła się wywrotka i trzeba było odłożyć resztę akcji na dzień następny.
No to zapakowaliśmy się z Anią do samochodu i pojechaliśmy po dekory na podłogę pomiędzy kuchnią i salonem, bo akurat dotarły do hurtowni.
Udało mi się też odzyskać worek kleju wysoko elastycznego, który zaginął, gdy woziłem kafelki w piątek
A potem znowu na biwak, na resztę dnia
Następnego dnia rano, już z naładowanymi akumulatorami powrót do domu, wywóz reszty ziemi i równanie działki.
Tym razem już się udało
W końcu nie mam moich prywatnych Karpat na działce
Teraz do końca tygodnia mam urlop i walczę na budowie.
W planach położenie płytek w łazience.
Dzisiaj pół dnia walczyłem z przedłużkami, żeby wyprowadzić przyłącze pod baterię pod prysznic, ale cały czas miałem przeciek.
Zużył pięć sztuk, aż do mnie dotarło, że to nie ja je niszczę, tylko mają wadę fabryczną i ciekną gdy dostaną ciśnienie wody z sieci .
Pozostałą część dnia kładłem płytki na drugiej ścianie.
Jutro podpisujemy umowę na wykonanie kuchni
A na budowie obecnie pomaga mi kolega, która podłącza alarm i obsadza parapety
Na zewnątrz brat nadal z doskoku klei styropian.
Powoli zbliża się czas, gdy będę musiał zatapiać siatkę zbrojącą .
Tyle na razie.
Zdjęć nie ma na razie, ale pewnie jak zrobię to wkleję
Pozdrawiam
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia