Nasz domek
W końcu nadszedł ten dzień - dzisiaj nasza projektantka oddaje wszystkie dokumenty do urzędu miasta, a to oznacza...że najpóźniej 30 lipca otrzymamy zezwolenie na budowę. Oczywiście mój mężuś powiedział, że nie będziemy tak długo czekać, bo będzie tam co parę dni dzwonił, żeby ich ponaglać - no zobaczymy czy to coś da.
Na razie niestety mamy martwy okres, bo nie możemy nic robić - tylko kosić trawę na działce;) Ale czekamy na pozwolenie zbudowania zjazdu z drogi - już to też leży w urzędzie ze 3 tygodnie, więc może jeszcze z miesiąc, a po Bożym Ciele bierzemy się (to znaczy mężczyźni się biorą - a ja będę nadzorować za kopanie kanalizacji - bo chociaż mamy działkę dość kawałek od drogi to na szczęście wyjdziemy ze spadem (hura!!) tylko że musimy się podłączyć do studzienki od sąsiadów (ale na szczęście się zgodzili).
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia