W Kasztanowej Aleji
Teraz ja - mąż bongi
Szukaliśmy jakiegoś baraczku, garażu na początek.
Moja żona dogadała sie z swoim teściem i staliśmy się posiadaczami wiekowego baraku budowlanego.
Pamietam, że była to pierwsza konstrukcja, jaka staneła na działce rodziców, a działo sie to w pierwszej połowie lat 80, nie pózniej niż 82.
Wielokrotnie przestawiana, łatana, malowana skończyła jako składzik mebli wszelakich. Dzień przed transportem przypadł mi w udziale zaszczyt jej opróżnienia - szafy, stoły, rowery, namioty, worki z cementem i wiele innych zapomnianych "skarbów". Została z tego przyczepa śmieci i sterta drewna na opał.
Za transport = dżwig i samochód daliśmy 550 zł.
Razem z baraczkiem staliśmy się posiadaczami stołu, 2 szaf i łóżka.
Baraczek, jak stwierdziła moja moja żona, wygląda jakby od zawsze stał na naszej działce.
Niestety podczas transportu został lekko uszkodzony dach. Ostatnie wichury postanowiły dokończyć dzieła zniszczenia i zerwały papę z dachu.
Tak więc pierwszy słoneczny dzień spędzimy na zabawie lepikiem.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia