W Kasztanowej Aleji
Termin, jaki sobie ustaliliśmy z elektrownią na zrobienie skrzynki nas goni, więc wczoraj chcąc niechcąc w 40-stopniowym upale kopaliśmy dół pod kabel. A jest co kopać, na początek 50m długości i 70cm głębokości. Skapitulowaliśmy po południu po wykonaniu 2/3 roboty. Dziś mój ślubny kompletuje ekipę kolegów i mają dokończyć. Jak nie zapomni, to zrobi może jakieś zdjątko. Nigdy bym nie przypuszczała, że taka słaba kobita ze mnie, co prawda nie próżnowałam, ale za dużo to się wczoraj nie nakopałam. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie upał i fakt że glina u nas twarda jak kamień. Przez górną warstwę przekopywał się mąż, ja tylko pogłębiałam i biegałam przestawiać węża w "ogródku".
Aha muszę jeszcze pochwalić teścia-elektryka. Choć początek współpracy nie zapowiadał niczego dobrego, to w sobotę sam podjechał do nas na działeczkę, ustawił skrzynkę i popodłączał wszystko co się na dzień dzisiejszy podłączyć dało. Zobaczymy, co elektrownia na to
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia