W Kasztanowej Aleji
Granice.
Granice działki wyznaczylismy sobie już 3 lata temu. Kupiliśmy słupki, które zabetonowaliśmy w punktach granicznych. A że punktów tych mamy aż 12, to tanio nie było. Słupki stały sobie może z 2 miesiące. Do dziś ostał się tylko jeden. A że sąsiadów mamy "gospodarnych", którzy dbają, żeby się ani piędź ziemi nie zmarnowała, to worali nam się w pole po obu stronach działki zakopując przy okazji resztki betonowych podstaw słupków. Z ciężkim sercem musieliśmy więc teraz odnowić granice. Tym razem w punktach granicznych wbiliśmy 3-metrowe pręty - no tego to nie ruszą za nic. Zaraz przyleciał do nas sąsiad z awanturą, że takich ostrych rzeczy to się nie powinno wbijać, bo oponę sobie w ciągniku przedziurawi. Oponę - na naszym polu wicie rozumicie. No więc mu mój ślubny grzecznie wytłomaczył, że jak nie będzie po polu sąsiada jeździł, to na pewno nie przedziurawi. Ot taki urok wiejskiego sąsiedztwa No zobaczymy jak to dalej będzie, może uda nam się w przyszłym tygodniu przywieźć słupki (tym razem drewniane) i wkopać je wokół tej części działki, którą chcemy w tym roku ogrodzić.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia