W drodze na wzgórze
W piątek mieliśmy na budowie niezapowiedzianego gościa z Belgii
Przychodzę na budowę, a chłopaki z ekipy mówią :"idź zobaczyć co masz w salonie"...hmmmm...myślę, co tam może być oprócz porozwalanych desek, kawałków stali i takiego tam bajzlu...no ale idę pooglądać co znowu wymyślili... I zastałam taki widok...
http://foto3.m.onet.pl/_m/7d639c2bccb1335d379903160ded2cdb,10,19,0.jpg
Myślę:"co jest grane??, klatka ze skrzynki, poidełko, ziarna zboża....i gołąb sobie siedzi jakby nigdy nic"
Okazało się, że jeden z naszych budowlańców jest z zamiłowania gołębiarzem i zainteresował się tym gołębiem, który co chwilę siadał na naszej więźbie (odlatywał ale się zaraz wracał) w końcu wleciał do salonu i zastrajkował dalszych lotów Więc chłopaki zeszli i ten co się zna złapał gołębia. Okazało się że leci z Belgii bo był zaobrączkowany i po prostu był lotem tak wycieńczony, że wybrał sobie naszą budowę na przystanek A my gości przyjmujemy z otwartymi ramionami więc dostał schronienie, wodę i posiłek Jak odpocznie to poleci sobie dalej
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia