W Kasztanowej Aleji
Coś mnie wena ostatnio opuściła niestety... znów. W poniedziałek 23.09 murarze mieli zacząć ściany. Już we wtorek koło południa mąż dowożąć coś na budowe stwierdził, że nie wymurowali ani jednego bloczka. Żeby chociaż zadzwonił nasz majster klepka pi.. pi.. a tu nic. No więc za telefon i do naszej architekt - kierownik budowy, coby może jakoś wpłynęła na naszego wykonawcę, żeby zaczał się wywiązywać z terminów. Wykonawca oddzwonił, a jakże, stwierdził, że właśnie do nas miał jechać, a wogóle to wydziwiamy, bo co to jest takie małe opóźnienie przy robotach budowlanych No cóż, u mnie w pracy jakoś inny stosunek mają wszyscy do opóźnień, ale nie po raz pierwszy stwierdzam, że jestem jakaś inna. Na pytanie, na kiedy możemy umawiać cieślę stwierdził, że nieznacznie mu się przeciągnie termin - jakiś tydzień i na 24.10 możemy spokojnie się umawiać (umowę mamy podpisaną do 10.10 - widać z matematyką też kiepsko u naszego wykonawcy, podobnie jak z kulturą).
Przyjechaliśmy w środę po południu obejrzeć postępy prac - postępy rzeczywiście były, w pokojach widać już było nawet zarys okien, więc ogólnie fajnie. Do czasu... Wykonawca dopadł nas w gniewnym nastroju, zarządał na czwartek nadproży (a powiadomić nas wczesniej to nie łaska ?) i naubliżał od gno..ów i tp. za to, że mieliśmy czelność "naskarżyć" na niego p.architekt. Wywiązała się średnio przyjemna dyskusja na temat kultury, po czym dowiedzieliśmy się, że to my jesteśmy, że użyję takiego eufemizmu - niekulturalni, skąpi i zacofani, bo mu nie wstawiliśmy silikatów na paletach na fundament. Zarządał kategorycznie, coby następna partia już była tak dostarczona. Domyślacie się, jakie mordercze myśli kłębiły się nam po głowach w drodze do domu.
Ostatecznie nadproża przyjechały w sobotę (okazało się, że nie sa tak pilnie potrzebne). Już nazajutrz po awanturze wykonawca zmienił front, jak się okazało, że za wąsko wylał ławy w łazience, myśmy się z rozprowadzeniem kanalizacji dopasowali do ław i dzięki temu bidet wyjdzie nam - w kominie Później odkryliśmy, że taki sam problem jest w salonie, gdzie doprowadzenie powietrza do kominka miało wchodzić od spodu pod wkład kominkowy, a wyszło w kominie, więc trzeba je bedzie doprowadzić jakoś od tyłu.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia