W Kasztanowej Aleji
W środę przywieźli nam stal na konstrukcję dachu. Cieśla miał zacząć właśnie od spawania stali i stawiania tej konstrukcji, ale doszedł do wniosku, że powinien najpierw wyprowadzić nieco szkieletu drewnianego, żeby w niego wpasować się ze stalą. Tak więc zaraz po tym jak opróżniliśmy sobie kieszenie na stal, dowiedzieliśmy się, że na razie jest w zasadzie jeszcze nie potrzebna, a w sobotę przywiozą nam drewno. No super... Ale cieśla stwierdził, że nie ma sprawy, w sobotę przywiozą część drewna, a zapłacimy jak dowiozą resztę - on to załatwi w tartaku. Jakież było nasze zdziwienie, gdy dziś o godz. 19 dostaliśmy telefon z tartaku, że jutro przyjeżdża CAŁE drewno i proszą o zapłatę. No i skąd my biedne rzuczki mamy na to wziąć? Nie cierpię robić z siebie dziada i prosić ciągle po rodzienie o pomoc - w końcu nie po to brałam kredyt, żeby się martwić ciągłym brakiem pieniędzy !!! A przynajmniej tak mi się zdawało. Nie wiem, jak się sprawa rozstrzygnie, cosik im tam na jutro wyskrobiemy, ale pewnie nie więcej niż 20% całości, więc Pewny sposób na szóstkę w totka pilnie poszukiwany.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia