damimaxów podpoznański domek
No to przeprowadziliśmy się
Wierzyć się nie chce... 1 wrzesnia minie rok od oficjalnego rozpoczecia budowy - no zleciało jak z bicza, wciąż nie mogę uwierzyc, że tu jesteśmy....
Przeprowadzka odbyła się błyskawicznie - we wtorek rano otrzymałam pojemniki z firmy przeprowadzkowej, cąły dzień spędziłam na załadowywaniu ich i 120l. worków na ciuchy i w środe o 12-tej było po wszystkim
Wczorajsze popołudnie spędziłam na laniu łez, ponieważ mąż zmagał się z podłączeniem zlewu i zmywarki i kategorycznie odmówił rozstawienia mebli po pokojach na tyle, żebym mogła zacząć odgruzowywać dom
Ale wieczorem ukoiłam skołatane nerwy na naszym "tarasie" z pospółki i już wiedziałm, że to jest moje miejsce - mój dom
Dzisiaj poszło już lepiej - pokleiliśmy trochę listew, chwała moim GW za podpowiedź z tym klejem, bo gdybysmy się zaczęli w jakies nawiercane zaczepy bawić, to pewnie zszedłby kolejny dzień
Pracy w domu jeszcze mnóstwo - priorytetem jest przygotowanie pokoi dziecięcych na tyle, żeby dzieci, które zjada w sobotę poczuły się jak w domu a nie jak na budowie.
W następnej kolejności dokończenie listew i domalowanie wiatrołapu i klatki schodowej - dziś mnie olśniło, że muszę z pracy pozyczyć jakąś dłuższą drabinę, tak by ze spocznika okleić odcięcie przy suficie - nasza 2 schodkowa nie wystarczy.
W dalszej, dalszej kolejności to może napiszę później
Fotek na razie nie będzie, bo po pierwsze rozgardiasz, po drugie komputer w rozsypce i mulący net w laptopie
No i Fart nasz mądry, kochany znajda - zdrowy jest chłopak, czuję się jakbym kolejne dziecko miała - cóż - nowy domek, nowy potomek? - zapewniam, że na tym poprzestaniemy!!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia