damimaxów podpoznański domek
Dziś mija tydzień jak się przeprowadziliśmy. Cóż by tu napisać....hmmmm, jest cudownie Czuję się jakbym na wakacjach była - to dość dziwne skojarzenie zważywszy, że wychodzę z domu ok 9-tej, załatwiam milion spraw prozaicznych, acz koniecznych, typu zakup brakujących rurek czy syfonów lub tez podpisywanie umów na wywóz śmieci, czy zabieranie odpadów segregowanych, a potem jadąc do pracy i spędzając tam kolejne 7 godzin
Ale mimo to jest naprawdę fajnie
Dzieci nadal zachwycone domem, rozrabiające niemiłosiernie pod opieką "łagodniejszej" babci, unorane tak, że domyć ich wieczorem nie sposób
Ze spraw merytorycznych - w piatek rano przychodzi pan od bruku - zobaczymy jak wyceni roboty u nas. Jestem gotowa żyć na gołych żarówkach, bez stołu i innych wykończeniowych elementów, ale bez utwardzoneggo podejścia chyba nie
Kosmos - przy niezaprowadzonym ogrodzie, piaskowym podjeździe, mlodym psie i nieletnich dzieciach idzie się zajechac na mopie a i tak jest w domu bajzel
Zaczynam mieć alergię na piasek pod stopami - prędko się nad morze nie wybiorę
Zdjęcia ach zdjęcia - było juz tak blisko - komp stacjonarny zmontowany - pozostaje przerzucić fotki, tyle, że baterie powędrowały do miecza świetlnego Lorda Vadera, na który to mój syn uciułał pieniądze i mu go kupiłam
Na znalezienie zapasowych akumulatorów w ciemno mogę rozpisać konkurs z wysoką wygraną - jestem pewna, że znajdą się w zamrażarce, tudzież szafce z butami , albo w jednym z 43 kartonów z butami, które to właśnie rozparcelowałam w garderobie Ja chyba nie jestem normalna
No comment
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia