Historia Szałasu ...
Szef ekipy zaczyna mnie w... , no drażnić . Jak byś się go nie zapytał , to ci nie powie , że czegoś potrzebuje . No co ja jezdem alfa i omega , żeby wiedzieć czego mu trzeba . Wszystko na ostatni moment . A to potrzeba , a na kiedy , na jutro . A skąd ja ci k... na jutro wezme . Zresztą teraz chyba rozumiecie moją zapobiegawczość ze stemplami . Skoro się odezwał że będą potrzebne (pózniej) to zaraz pognałem .
http://foto2.m.onet.pl/_m/c852b2c69264526d1edd75451d5313be,10,19,0.jpg
no więc tak , po kolei. Rozszałowali i zaczeli mi mazać tym czarnym świnstwiem wszystko . Dwa razy mii mazali , to im brakło , musiałem drugie tyle nakupić . Potem zaczeli ten spieniony polistyren lepic na to , potem zresztą też go pomazali czymś . A potem (bo się spieszą z robotą , to robią po 11,12 h) , bo już pojechałem , znowu mi tym czarnym będą mazać , pewnie znowu braknie.
Moje stemple , się nie podobaja , za chude podobno (co poniektóre) a przeciez prawie przyczepke zarwalismy . Noż cholera, gdzie ja jeszcze takie taniochy dostane .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia