Historia Szałasu ...
Małża miała dzisiaj sądny dzień , dosłownie i w przenośni . Najpierw zameldowała się w księgach wieczystych i tu od razu pierwszy zwrot w akcji . Wnioseczek do łapy i do US marsz . W US wiadomo parkingi zapchane , masakra , wszyscy sobie przypomnieli że do dzisiaj trzeba się rozliczyć z fiskusem. Dobrze że to zupełnie inne okienka . Potem znowu do ksiąg a tam kolejna niespodzianka , znaczki skarbowe trzeba kupić , ale znaczków w księgach ni ma są w sundzie a sund jak to sund 1,5 kilometra dalej . No chyba nie myslicie że sund i księgi są obok siebie albo w jednym budynku. Potem nazod do ksiąg i do sundu w końcu . Potem do banku z papierzyskami i kolejny zwrot w akcji , brak na papierzysku dopisiku "+ 4 załączniki" no i kolejna wycieczka do sundu. Po drodze telefon "elektrykorze buszują na działku" no to hampel ręczny i nazod na działka , ustalić kto zacz i pokozac kaj my to chcemy .
http://foto2.m.onet.pl/_m/815747849aa7ad08b0106bce27d8753a,10,19,0.jpg
Po dojechaniu , oczywiście godka w stylu "ale nie mogliśmy zadzwonic wczesniej , bo namiarów nie mamy" . Okazuje się że V. po poprzedniej wpadce zleciła to przyłącze kolejnemu podwykonawcy i stąd ten zwyczajowy burdel.
http://foto1.m.onet.pl/_m/c4c71e6fc5d2d1e4db08b2b0945477f1,10,19,0.jpg
no i powstało nareszcie to ustrojstwo , na dwa tygodnie przed terminem ostatecznym na wykonanie przyłącza, ale ważne że jest . Tylko nie wiem czemu frontem do chodnika , co se myślą że se chude rączusie będą wrażać między szczebelki i otwierać , no to chyba z dzieckiem albo anorektyczka bydą przyłązić .
W międzyczasie telefon z wodociagów , że trzeba przyjechać podpisac umowę . No więc i umowe załatwiona dzisiaj .
W międzyczasie ja w pracy patrzyłem czy gdzies po cichu jakiegoś stosiku dla mnie nie szykuja , ale obyło się bez linczu .
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia