Początek
W niedzielę , korzystając z wolnego dnia,oddaliśmy się.....oprócz przyjmowania miłych gości ciężkiej pracy!!Trzeba powoli cały ten śmietnik uprzątnąć! Zebraliśmy się w sobie i z wizgiem, prawie na wdechu, przez trzy godziny:
- zbieraliśmy śmieci, butelki, papiery
- gruz, resztki betonu
-pokruszone cegły, bloczki, dachówki
Przenosiliśmy z jednego miejsca w drugie. Część tego wszystkiego później wywieziemy, część po wcześniejszym pokruszeniu,wysypiemy na drogę aby ją cokolwiek utwardzić!!Resztki drzewa- deski, ścinki po łatach poukładaliśmy coby później do tzw." ścierwojada"znaczy się pieca który wszystko zniesie, wrzucać!!
Zagrabiliśmy przyległy teren, wyrównaliśmy go trochę- przy okazji znależliśmy ( pod deskami) trochę potłuczonych dachówek! Przykro się zrobiło, bo stać się może każdemu ,ale zwykla przyzwoitość każe się przyznać do tego.! A nie jak dzieci.....
Zostało pracy na wieellee takich niedziel ( mam obawy czy zdążymy przed Zimą ?)Ale satysfakcja jest ogromna!! I wprostproporcjonalna do odczuwanych w dniu następnym bólów pleców, mięśni, stawów...Dobrze że chociaż wizyta miłych gości przerwala na jakiś czas zmagania z placem boju...Taki miły przerywnik
A i domek troszkę lepiej się prezentuje!!!
Co jeszcze....
Ano to, że na obecnym etapie zaczęło się straszenie WYKOŃCZENIEM!!!
Na początku nieprawdopodobne i nierealne było przekonać rodzinę i bliskich ( dalszych tym bardziej ) do naszego pomysłu pt. BUDOWA .
To co musieliśmy wysłuchać - to nasze!!Teraz gdy widoczne są już jakowe osiągnięcia, strszą nas " wykończeniówką"
- Postawić mury ..to PRYSZCZ!!!Samo rośnie!!( prawie za darmo!?) ale to wykończenie...To hoo..hoo !!!To już wymaga nakładów finansowych..pracy...nerwów itd...No ale zawsze mozna zamieszkać w jednym pokoju.. I powoli , przez lata wykańczać....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia