Początek
PAZUREK CZWARTY
Pewnego pięknego , wolnego dnia ( sobota) siedzimy sobie z mężusiem wieczorkiem zrelaksowani, przygaszone swiatełka, dla nastroju świeczuszki pozapalane....Popijamy piwko ( tak nam z budowy zostało)i nad planami dyskutujemy...O natępnych etapach. Rozmawiamy o wykończeniu wnętrz, tarasie, ogrodzie ( Boże jak to pięknie brzmi!!)W pewnym momęcie udajemy się do kuchni, mierzymy szafki, lodówkę, blaty- Jest koncepcja coby stara kuchnia, meble, do spizarni weszła- Mierzymy , dywagujemy.... Az tu naraz...DZIKI WRZASK !!!!!!!Syna przerywa naszą dysputę!! Lecimy z duszą na ramieniu, a naszym oczom ukazuje się malutki taki, prawie domowy POŻAR No dobra OGNISKO!!! Rozpalone jest na naszym stoliczku kawowym , sosnowym.Ogień osiągnął wzrost cosik ok. 50 cm- 70 cm.
Mąż stanął na wysokości zadania i ogień ugasił....moją bluzką co to leżała do prasowania przygotowana??Ehę..ehę.....
W stole wypalona dziura- pierwsza klasa!!!- wcale nie taka mała . napewno nie ma prawa do kompleksów!!!
A pożarek wziął się ze świecy. To z tych kobylastych była , co to cztery knoty miała.Po bokach owocki suszone do dekoracji!1( takie tam pomarańczki, cytrynki) Świeca stała, załączona do energi , bez dozoru. Między owockami zrobiła się dziurka , zgromadzony wosk wylał się w trymiga( między owocami dziureczka się zrobiła) Płomienie na knociskach dały czadu, zajęły się dekoracyjne owocki i ognicho gotowe!!
Acha te owoce rozpalone odklejały się od macierzy i z ogienkiem spadaly na stoliczek!!
Widowisko przednie!! Szkoda tylko że stól i bluzka ucierpiały...
No ale dobrze też, że tylko...stół i bluzka.....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia