Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    217
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    378

Początek


alfreda

517 wyświetleń

Zamówienie na okna...POSZŁOO....


Kasa też....

 

 


No i miał być chwilowo spokój ,ale.....

 


Na początku składania zamówienia uściślaliśmy z panią wszystkie parametry, oprzyrządowanie ( z której strony to....gdzie obniżona klamka, o ile, gdzie wywiewniki..)

 


Trwało to nie mało, ponad godzinę.Ja co chwilę wyciągałam z mojej pakownej torebeczki różne niezbędne materiały: Plany, rysunki, linijkę i inne głupoty.Pani na nasze wątpliwości, pytania, latała po całym budynku, my za nią, rządkiem i pokazywała różne opcje. Im więcej zobaczyliśmy, tym większe wątpliwości się rodziły Po prawie półtoragodzinnej dyspucie doszliśmy w końcu do konsensusu....

 


Zamówienie zostało złozone.!!!

 


Warunkiem dodatkowego rabatu była wpłata CAŁEJ gotówki!! Pozbyliśmy się w ten sposób konfortu odbioru, ale zyskaliśmy parę złotówek....

 


Wywaliliśmy całą kasę na biurko miłej Pani, a wczasie przeliczania przeszkadzaliśmy niemiłosiernie!! ...A nóż się pomyli? Ale kobitka wprawę ma i żadnych ekscesów nie było...Nici z naszych"zamieszek"

 


Ale i tak jestesmy zadowoleni. Z początkowych 42 000 PLN zrobiło się jakimś cudem 25 500 PLn.( Moje okienka to taki "Full wypas"plus żaluzje zaokienne z " bajerami")

 


Po dokonaniu wszystkich formalności zaczęły się ukłony i pożegnania.I już dupsko od stołka odrywam....już małżonek kurteczkę zakłada....Pani w oku radość zbłysła.....( i tak po godzinach z nami walczyła) Aż tu nagle....ups..mój wzrok pada na jedno, malusie niepozorne okienko.Podchodzę, szalik furgoce w pędzie...-A co to?Jaki kolorek - i inne pomocnicze zapytania. Pani wzrok od papierzysk odrywa, kieruje w moją stronę.-A to orzech....-Bardzo podoba nam ( mi) się ta wersja kolorystyczna-Próbki nie oddają wyglądu całośc- A może my "orzech" weźmiemy..... Wzrok , do tej pory miłej pani, mógłby w tej chwili powalić na glebę...Ale co mi tam.

 


Latanie po lokalu zaczęło się od nowa!Oglądamy, porównujemy, oceniamy a czas sobie płynie..płynie...płynie....

 


Ale podświadomość po cichu melduje że jednak nie...Brama garażowa już zamówiona, tudzież drzwi wejściowe...Nie jednak nie. Co nagle to po diable...

 


Żałuję tylko żem dachówki ze sobą nie przytargałam, można by wizualizację przeprowadzić!

 


No dobra!Nic nie zmieniamy!Ostateczna decyzja.Kobiecie chęć do życia wróciła( jak to można szybko człowieka uszczęśliwić!

 

 


Całą drogę powrotną konwersowaliśmy z najmilejszym, czy dobrze zrobiliśmy? Można by z tego czy owego zrezygnować, więcej kaski by zostało...Ale po chwili przychodzi opamiętanie.Drzwi, stól, lampę zawsze zmienisz, a okienka to chyba nieprędko Stało się klamka zapadła. Poszło...( stuk, puk, łomoce kopytkami...)

 


I stała się noc...Ciemna, długa, do odpoczynku przeznaczona.Do snu służąca...Legły więc i moje gnaty na wyrku, razem z nimi obolała dusza i skąpa natura...I sen spokojny miał nadejść....Leżę i czekam...Czekam i dalej leżę...A tu nic!! Nic takiego nie następuje.Myśli w mojej łepetynie przebiegają truchtem, jak nie przymierzająć Robert Korzeniowski u szczytu formy..Upragniony sen wreszcie, z ociąganiem,naszedłbył moją powłokę!!Sen snu jednak nie równy...Mój przypominał męki( Madejowe łoże to pikuś)Czułam się ,jak ta królwena, co na ziarnku grochu zaległa, ale cosik ją okropnie uwierało i spać biedaczka nie mogła, No właśnie....ja też tak miałam...

 


Rano zwlokłam obolałe członki z barłogu i zaczęłam.Co mnie tak uwierało ?

 


Możliwe przyczyny przepuszczałam jak spis treści...Nie to...to też..nie..nie..- Przyczyna była , co do tego wątpliwości nie miałam,ale z identyfikacją owej było gorzej.

 


Nagle coś błysnęło..jak światełko samotnej latarni w mglistą, ciemną noc...Jeszcze raz i jeszcze.. JEST!!! Kuchnia, a raczej okna w owej.Wyciągnęłam wszystkie graty z torby. Rozłozyłam projekt.Gapię się jak sroka w gnat. Wyciągnęłam zdjęcia, liczę pustaki, spoiny, cm.Telefon do murarza, telefon do męża.Telefon do drzwi. Drzwi mojej świadomości!!Jest MAM!!!" groch" zlokalizowany!!!

 


Cały czas mój umysł "skubany" był wysokością okna w kuchni.Coby się blat roboczy zmieścił,a cała wieś mi w gary nie zaglądała!!!1

 


Szybki telefon do miłej Pani...coby zamówienie nóg nie dostało i do fabryki nie poszło!!Jeszcze chwilkę...

 


Parę konstruktywnych rysunków...

 


A potem myk..myk...na budowę pomiary poczynić. Potem z wizgiem do okniarzy i już jest poprawiony wymiar.Okienko trzeba było skrócić o ok. 15 cm. Tym sposobem temat okien ZAMKNIĘTY!!!!Koniec. Kropka!!

 

 


Ale mam jeszcze inne dylematy, całe mnogie mnóstwo...One też czekają na rozwiązanie.

 

 


Czasami pod natłokiem spraw, dylematów, tak się wszystko w człowieku zbiera, jakby ktoś do pieca dokładał. Zaczyna się gotować, nabiera rozpędu( jak w wierszu Tuwima) że nie ma siły aby to zatrzymać!

 


No nie.. sorry..mozna!!!!

 


Trzeba łepetyną w mur walnąć!! Z całej siły i najlepiej z rozbiegu. Delikwent taki osuwa się lekuchno, a potem odzyskuje trzeźwość, nie bardzo wiedząc o co mu chodziło.... I wtedy jest GUCIO...chociaż przez chwilę....

 

 

 


[/b]

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...