DB Pewnej Szalonej Rodziny
uwaga, uwaga... ta dam!
Uroczyście obwieszczam wszem i wobec, że dnia 5 maja anno domini 2008 nasza rodzina (wciąż jeszcze pijana ze szczęścia i osłupiała ze zdumienia) otrzymała POZWOLENIE NA BUDOWĘ!!!!!
HURRRRAAAAAAA!!!!!!!!!!!!
ło-jezusinku-matecko-boska-józinku-święty!!!! Ale się cieszę!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zajefajne uczucie!!!! Możemy się budować!!!! Kurcze! Nareszcie czuję, że ta działka jest nasza!!! Mogę sobie na niej kopać dziury, ryć wądoły, stawiać płoty, sadzić, wycinać, budować, burzyć, murować, składować, kopać studnię, ciagnąć prąd, gaz, szukać ropy, hodować króliki albo kozy, ba! nawet żyrafy! Tańczyć kankana, strzelać hołupce, śpiewać wielkim głosem i wyć - oczywiście ze szczęścia!... No dobra, dobra, rozpędziłam się, tańczyć i śpiewać mogłam i bez pozwolenia na budowę...
Ale naprawdę jestem w szoku! Nie mogę uwierzyć, że tak normalnie, w dodatku przed terminem, wydano nam to pozwolenie! Byłam PRZEKONANA, że coś będzie nie tak, że będziemy latać z rozwianym włosem i obłędem w oczach za jakimiś dodatkowymi uzgodnieniami, papierami, oświadczeniami. Że okaże się, że dom wymyśliliśmy w zlym miejscu, że płot za blisko drogi, że gazu nie da się pociagnąć i takie tam...
A tu taka siurpryza!!!!
WOW!
Zaraz po weekendzie jadę zapłacić naszemu projektantowi za ten CUD!
To dzięki niemu cała papierologia załatwiona jest koncertowo!
Byliśmy u niego tylko trzy razy!
Raz: zanieśliśmy wydruk projektu z internetu , mapę do celów projektowych, akt własności, wypis z rejestru gruntów i podpisaliśmy in blanco wszystkie formularze.
Drugi raz: przywieźliśmy zakupiony projekt i powiedzieliśmy jakie chcemy zmiany.
Trzeci raz: obejrzeliśmy naniesione na projekcie gotowe zmiany i umówiliśmy się na płatność PO otrzymaniu pozwolenia na budowę.
Szok, nie? Nawet urzędu nie widziałam!
Żeby tak cała budowa szła!
Każdemu tego życzę! I sobie w szczególności
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia