DB Pewnej Szalonej Rodziny
No to ja już nie wiem.... Padało, źle, świeci słońce, jeszcze gorzej.... Wrrrr.... Chyba zacznę warczeć! Mam dziwne wrażenie, że już tak zostaniemy z tym pozwoleniem na budowę, łysym polem oraz stertą słupków i siatki ogrodzeniowej. Padało, mąż nic nie mógł w kwestii robót ziemnych czynić. Ani płotu, ani studni, ani fundamentów. Teraz aura zgłupiała doszczętnie i mamy prawie arabskie klimaty.... No i małzonek ma tyle roboty (zawodowo), że nie ma czasu nic robić w kwestii naszych prac budowlanych. No szlag ,mnie tym sposobem, trafi!!! Dopóki nie zrobimy płotu, ruszyć nie można z zakupami, materiałami i zwożeniem narzędzi. Do tej pory posadziłam sobie tylko co nieco w kąciku działki. I co? Krzak mi ukradli!!!! Kurde w mordę nieszorowaną jego kopaną z każdej strony! No wzięli i wykopali! To kidnaping z premedytacją!!!! W końcu musieli sobie przecież jakąś łopatę przynieść, pazurami przecież nie darli gliny. Przecież nie spacerował nikt tak przypadkiem ze sztychówką w garści... Co za naród podły!!!! A już oczyma duszy widziałam jak dłubie ogrodzenie (mąż nie naród ), a ja z leżaczka ustawionego pod kwitnącym krzaczkiem wszystko nadzoruję... No dobra, wiem, przeginam, ale jak ja mam zostawić na działce sprzęt i materiały za ciężkie pieniądze, jak na krzak chętni tak szybko się znaleźli??? No, ale ja się jeszcze przejdę po okolicy i obczaję w którym ogrodzie rośnie mój krzak! Poznam go, bo godzinę wybierałam go spomiędzy dziesiątek innych i osobiście pędy mu przycinałam. Niezbyt profesjonalnie mi to wyszło , ale jakież to będzie corpus delicti! Ha!
Tymczasem, chyba będę się musiała rozejrzeć za jakąś ekipą chyba, bo na Sopelkiewicza zdaje się, że nie ma co liczyć. Tylko gdzie ja znajdę niedrogą i solidną zarazem ekipę? Kurde, czerwiec już jest! Chyba w sobotę sama zacznę kopać te dołki pod słupki... Może kogoś ruszy sumienie?
Co do geodety, to wziął mi się i zawieruszył. Może na wakacje pojechał? Poczekam, przecież kurde nie spieszy mi się...
Mój ślubny poznał tubylców. Chętni ponoć do pomocy. Czy ja wiem? Coś mi cichutko pod czerepem szepcze, że to baaaardzo zły pomysł.... Będzie coś nie tak, utopi się któryś po pijanemu w takiej studni na przykład i sąsiadka - wdowa przeklnie nas po siódme pokolenie...
Muszę odbyć poważną rozmowę z mężusiem. On to chyba czuje przez skórę, bo wyraźnie mnie unika... Nie przytyłam ostatnio, ani żadne nowe pryszcze nie wylęgły mi się na obliczu, więc dedukuję, że to nie mój wygląd tak go odstręcza, tylko temat, który chcę poruszyć...
Czy tylko ja chcę się tu budować????????????????????????
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia