DB Pewnej Szalonej Rodziny
No żesz jego w mordę niemytą kopana!!!
Pojechał małż pod samiuśką granicę państwa co by prąd załatwić, papierów całą walizkę ze sobą zabrał i wrócił...z niczym. Pan w prądowni mu powiedział, że połowy dokumentów nie mamy Że decyzja jest zła bo nie jest uprawomocniona. Jak to?? Przeciez uprawomocniła się po 2 tygodniach od wydania? On, że na to trzeba jakąś pieczątkę. Pierwsze słyszę: czemu nikt tu nic o czymś takim nie mówił?? No i hicior: zgodę sąsiadów potrzebujemy. Po co? Skoro prąd ma iść od słupa, przy gminnej drodze i po naszej ziemi?? A jak się nie zgodzą to co, przy ogarku świecy resztę życia spędzimy?? Nienawidzę urzędów!!!!!! Jak mam coś w nich załatwić to czuję się jak bohater książek Kafki. Kurde jakaś abstrakcja. A te wszystkie formularze?! Nie wiem, kto układa pytania i polecenia do rubryk, ale mnie nawet wykształcenie kierunkowe nie puszcza, żeby poprawnie to badziewie wypełnić. Nigdy nie wiem, co poeta chciał wyrazić. Np taki "adres zamieszkania" . To znaczy: gdzie akurat mieszkam czy gdzie jestem na stałe zameldowana? Jeszcze pół biedy w skarbówce, bo oni dają obok siebie dwie rubryki - adres zamieszkania i zameldowania - i tym sposobem można się domyślić, ale w innych przybytkach? Dali by np. "adres obecnego pobytu" i "adres stałego zameldowania" i jeszcze "adres do korespondencji jeśli inny niż miejsce pobytu"... To coś można by było wpisać... A tak? Normalnie czuję się bezradna jak dziecko pierwszego dnia w szkole... D..pa wołowa ze mnie, że hej. Chyba zadzwonię do naszego wspaniałego pana projektanta, który nam wszystko dotąd załatwiał.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia