DB Pewnej Szalonej Rodziny
Byłam w czoraj u geodety. Niejaki pan W, który nam działkę tyczył. Ponieważ telefonicznie był nieuchwytny postanowiłam dopaść go w biurze... Klamkę tylko pocałowałam i dowiedziałam się od zajętego dłubaniem w nosie ciecia (przysięgam!!!), że "pan ynżyner to w terynie jest i go ni mo" Na pytanie czy mogę dostać namiary na jego komórkę albo co, dowiedzialam się, że nie posiada i mogę dzwonić do biura. To kiedy mogę go zastać pytam? Cieć na to: "najlipiej rano kole ósmej bo potem to łon jest w terynie i go ni mo". No to mówię, że jest właśnie ósma i go ni mo, tfu, nie ma, więc co? Na to cieć filozoficznie odparł, że "on tu ino pilnuje i nie wi." Kurcze, to było tak abstakcyjne, że nawet się nie wkurzyłam. Tylko geodety nadal nie mam...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia