Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    161
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    225

DB Pewnej Szalonej Rodziny


16 lipca 2008 r.

 

 


No! Wreszcie mamy garaż!!!!!! :)

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/p/9/6/7/34983630_d.jpg

 


Co prawda czekaliśmy na niego ponad tydzień, a później, w dzień montażu, prawie cztery godziny... ale jest! To się maestro ucieszy, jak mniemam.

 


Jak się później okazało, garaż pochodzi z miejscowości odległej o około 300 km. Podobno wożą tak te garaże po całej Polsce

 


Oczywiście, czekając na zamówiony towar:

 


a) zmarzliśmy – padało itp.,

 


b) zgłodnieliśmy niczym dzikie zwierzęta,

 


c) pokłóciliśmy się rzetelnie ze dwa razy (czekaliśmy „w ciemno” bo mąż nie miał telefonu do kierowcy, dla usprawiedliwienia dodam, że pani pośredniczka też nie miała...)

 


– w końcu, gdy porzuciliśmy wszelką nadzieję i umówiliśmy się z kierownikiem budowy na rozmowę, aby dzień nie był taki do końca stracony – zadzwonił telefon: „kurde, szefie, już jedziemy, za 15 minut będziemy, tylko agregat nam się zepsuł i jak nie załatwicie gdzie prądu to wam tego blaszaka nie zmontujemy...” Hmmm...dziwne, ale jakoś wcale mnie ta informacja nie zdziwiła... Szczęśliwa byłam, że w ogóle przyjechali... Sopelkiewicz poleciał w te pędy ( czy stąd pochodzi słowo: „popędził”...? ) do sąsiada, co by ten z budowy nie odjeżdżał i trochę prądu nam „pożyczył”. Nie wiem czemu w tamtym momencie naszła mnie taka głupkowata wizja, że on ten prądem pod pachą przyniesie, w papier i sznurek owinięty (???!!!) - proszę – oto dowód naukowy, że z głodu, nerwów i zmęczenia się tumanieje. I to w tempie ekspresowym...

 


Pod wieczór chłopaki przyjechały, podłączyły prąd (oczywiście na przedłużaczu – nawet dwóch –) i rach-ciach zmontowały garaż. Wszystko – od wjechania na działkę – po odjazd trwało ...35 minut. Zdaje się, że jeszcze pogadaliśmy w tym czasie przez chwilę... Teren i bloczki betonowe na podkładkę przygotowaliśmy wcześniej. W końcu mieliśmy trochę czasu...

 

 


Tak oto, chcąc nie chcąc, jesteśmy właścicielami cud piękności blaszanego paskudztwa... całe szczęście, że tył i ściany są z drugiego gatunku blachy. Dlaczego? Bowiem „drugogatunkowość” tych elementów naszego garażu przejawia się m.in.tym, że pomalowane są one z zewnątrz brązową farbą! Ufff! Wtapia się przynajmniej trochę w tło ).

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/p/7/5/8/34983635_d.jpg

 


Szczegół, że od wewnątrz blacha ma różne kolory – końcówki partii pewnie – mało estetycznie to wygląda, ale cóż zrobić. Za to blacha jest dwa razy grubsza niż ta pierwszogatunkowa.

 


http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/p/7/5/3/34983632_d.jpg

 


Poza tym w transporcie obdarli tę brązową farbę w paru miejscach i wgięli trochę ocynkowane drzwi... ale tak bardzo chciałam mieć już to za sobą, że nawet specjalnie nie pyskowałam. (Może to jest metoda na inwestora? Tak go zmęczyć, żeby nie miał potem już sił się czepiać?) Zapłaciliśmy umówione 1250 zł, zamknęliśmy na cztery spusty pusty garaż i pojechaliśmy do Cappo po dziennik budowy i tablicę informacyjną. Oraz ustalić różne rzeczy.

 

 


Tym samym ogłaszam, że dzień uznaję za owocny. Może przy okazji schudłam jakie pół kilo?

 


0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...