DB Pewnej Szalonej Rodziny
acha! Zapomniałam napisać o wodzie w studni.
W sobotę wyłowiliśmy sobie wiaderkiem trochę, żeby zobaczyć jaka jest zamulona i jaką pompę będziemy potrzebować, żeby wypompować brudną wodę i zrobić miejsce na świeżą. No więc, po wyciągnięciu ze studni przyrządu czerpalniczego (czytaj: wiaderko plastikowe po farbie emulsyjnej przywiązane do sznurka. Na drugim końcu sznurka przywiązana deska, żeby przyrząd nie zniknął w studni na wieki wieków. Do rączki przyczepiona kawałkiem druta nadłamana cegłówka, aby wiaderko mogło nabrać wody - czyż nie wpaniałe urządzenie? ) stwierdziliśmy ze zdumieniem, że jego zawartość ( na oko H2O ) jest krystalicznie czysta, lodowata i raczej bezwonna! Yuhuuu! Bez pompowania i tylko na 4,5 metra głębokości!!!!! I wody tej mamy trzy kręgi, czyli jakieś półtora metra sześciennego ( tak, wiem, mniej, bo studnia to walec, a nie sześcian, czy prostopadłościan, ale nie czepiajmy się szczegółów, nie będę psuła sobie prywatnej euforii obliczaniem promienia okręgu i takimi tam duperelami! ). Co do "pitności", to jeszcze nie badaliśmy naszej wody. Za to u sąsiadów woda została dokładnie przebadana. Na nich i na nas. Kawa była naprawdę pyszna. :) I nadal żyjemy. Dzieci, rozsądne maleństwa, nie byly akurat spragnione... Stwierdziliśmy, że woda jest cokolwiek wapienna i herbatę lepiej pić z ciemnych kubków... Zresztą magik, który znalazł nam wodę, też mówił, że woda będzie wapienna. Dodał też, że w tej okolicy tylko taka jest i ludzie od wieków taką piją i nic im nie jest. Odpowiednio on też i jemu też nie. Cóż, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia