DB Pewnej Szalonej Rodziny
Środa 13 sierpnia 2008 r.
Dzisiaj miałam drugi ( i niestety ostatni póki co ) dzień urlopu, więc spędziłam go na budowie.
Dziś było zasypywanie i ubijanie fundamentów, montaż kanalizacji, kopanie wody oraz kopanie studni chłonnej. Hm.
Uznałam, że jestem niezbędna.
1. Decyzje do podjęcia: gdzie jaki odpływ, gdzie studnia chłonna.
2. Robota do wykonania: zamówienie kruszyw, zapłacenie kierowcom, koparkowemu, pilnowanie ekipy, zakup kiełbasy i chleba dla chłopaków.
3. Bilans:
poniesione straty:
a) ból pleców (dla rozrywki pozrzucałam łopatą trochę piachu – głupio było mi tak cały dzień stać i patrzyć);
b) rozbity goleń w nodze (właziłam po raz setny na fundament i się potknęłam);
c) kilka wypłat mniej w portfelu;
odniesione korzyści:
a) piękna budowlana opalenizna ( czyli tylko to co wystawało spod koszulki i portek )
b) nowe doświadczenia w kwestii budownictwa
c) pełna dokumentacja fotograficzna ( najpierw chłopaki się denerwowały, że im ciągle zdjęcia robię, ale jak im wytłumaczyłam, że ja z taka namiętnością pstrykam fotki, bloczkom, dziurom w ziemi i wodzie wsiąkającej w piasek, a ich nogi, kadłuby i nie daj boże gęby tylko mi na tych zdjęciach przeszkadzają i najlepiej żeby ich wcale nie było – odczepili się w końcu. Może nawet zrobiło im się żal.
d) nowe doświadczenia kulinarne – w życiu mi tak wspaniale nie smakowała kiełbasa zwyczajna na surowo, moczona w musztardzie...
odniesione...jeszcze nie wiem co, czas pokaże:
a) na pewno opinia szalonej baby. Dziwiły się chłopaki, jak szuflowałam tą łopatą. A że nic nie komentowali to nie wiem , co sobie o mnie pomyśleli. Zatkało ich z wrażenia, czy z oburzenia? Ale co mi tam! Mam to w nosie co sobie o mnie myślą, jestem tam od dozorowania i płacenia, a nie od lubienia.
b) pomysł na taras i miejsce do siedzenia. W końcu miałam możliwość i dosyć czasu, żeby sobie poobserwować jak słoneczko zachowuje się na naszej działce. Odkryłam, że o 16-tej na tarasie od południowego zachodu jest cień, bo drzewa są za wysokie. Dodam, że drzewa nie są moje i rosną w lesie, wiec szanse na wcięcie znikome.... no dobra, bądźmy realistami: żadne. Za to za domem, od południa słońce jeszcze przez godzinkę, półtora dociera, więc muszę tam zorganizować sobie kącik do siedzenia po pracy. Nie wiem jeszcze, czy podsypiemy tam na równo z tarasem bocznym, czy też zrobimy schodki i to miejsce za domem będzie na poziomie gruntu... Mogą być przy tym zdaje się jakieś problemy z tylnym słupem podtrzymującym więźbę, bo wielki strasznie wyjdzie... Muszę to sobie na spokojnie wyrysować...
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/3/2/9/35823514_d.jpg
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/3/2/9/35823517_d.jpg
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/4/2/7/35823518_d.jpg
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/5/7/8/35823519_d.jpg
A teraz fotorelacja z prac przy fundamencie:
dokumentacja kanalizacji:
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/8/5/5/35821339_d.jpg
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/5/1/2/35821342_d.jpg
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/5/7/2/35821341_d.jpg
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/1/1/6/35821346_d.jpg
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/3/0/5/35821348_d.jpg
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/2/9/5/35821347_d.jpg
tutaj Mistrzunio niechcący nasypał pospółki na rurę. Maestro osobiście ją odkopywał, coby jej nie uszkodzić. Została później ślicznie obsypana piaskiem, jak należy:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/p/1/7/3/35808686_d.jpg
Ze strat to jeszcze rozwaliły nam się ściany do słupa. Mistrzunio naprawdę miał gorszy dzień. Zahaczył łyżką od koparki przy ubijaniu pospółki i „pykło”. Maestro mówi, że to nic, bo tak naprawdę te ścianki robiły jedynie za szalunek dla betonu, którym zalejemy te sterczące druty na słup. I będzie ok. Oby. W sobotę przyjdzie Cappo di tutti cappi i zobaczymy co powie... No, usłyszymy...
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/7/4/3/35821345_d.jpg
Ciekawe, bo stało sie to w pięć minut po tym, jak zaraz koło tego słupa wrzuciłam do fundamentu grosik na szczęście. Ponieważ ostatnio noszę przy sobie same stówki wyżebrałam ten grosik od Maestra. I, przysięgam, jak mi go dawał, przeleciała mnie taka myśl, że jeśli dał mi go z łachy, to mi ten grosik szczęścia nie przyniesie... Kurcze, ale sobie wykrakałam!
zasypywanie i ubijanie tzw. skoczkiem:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/p/9/3/8/35808679_d.jpg
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/p/1/8/7/35808684_d.jpg
polewanie wodą dla lepszego zagęszczenia:
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/5/7/2/35821341_d.jpg
Fundamenty zasypane tyle, na ile starczyło piasku, jutro muszę zamówić jeszcze dwie ciężarówki.
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/p/3/0/4/35806721_d.jpg
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/p/7/1/5/35808681_d.jpg
No i proszę: takie hałdy były tego wszystkiego! Śmiałam się, że naprawdę duże krety musiały buszować u nas na działce. A teraz wszystkie kopce upchane w malutkim fundamencie...
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/6/7/7/35806720_d.jpg
Jak już wszystko było pięknie wyrównane na działce, zaczęliśmy wracać do korzeni, czyli robić pobojowisko od nowa. Widocznie w nałóg nam weszło. Zaczęliśmy od kopania pod rurę na wodę do studni. Równolegle do frontu, dwa metry od wejścia do garażu:
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/2/1/4/35823521_d.jpg
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/6/2/4/35823515_d.jpg
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/1/2/4/35819897_d.jpg
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/9/6/4/35819898_d.jpg
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/3/2/9/35819899_d.jpg
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/3/2/9/35819899_d.jpg
Jutro włożą rurę i zasypią piaskiem. Oczywiście oficjalny powód rozłożenia tej roboty na dwa dni jest taki, że brakło piasku. Mea culpa. Bo nie zamówiłam więcej, niż mi wykonawcy kazali. Zrobiłam wywiad i dowiedziałam się, że maestro rury do samochodu sobie nie spakował, bo mu się nie zmieściła... Cóż. Normalka. Ilu świadków tyle wersji... Byle nie padało do jutra i nie zawaliło wykopu. Szkoda by było pracy koparki.
Z przodu już rozkopane, ziemia wszędzie, więc wzięliśmy się za tył domu. Tam wykopaliśmy studnię chłonną na deszczówkę z dachu. Gwoli ścisłości: Mistrzunio kopał, Maestro niczym żuk toczył kręgi a ja cykałam fotki. Podział pracy musi być!
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/9/1/2/35819902_d.jpg
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/6/8/9/35819904_d.jpg
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/4/1/2/35819905_d.jpg
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/1/9/7/35819903_d.jpg
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/2/8/0/35819906_d.jpg
No to mamy już i studnię chłonną. Hurrra!!!! No rusza się powoli! szambo będziemy kopać za jakieś dwa tygodnie, bo na brakującą resztę kręgów trzeba czekać.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia