Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    161
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    223

DB Pewnej Szalonej Rodziny


Jeszcze o wtorku 19 sierpnia 2008 r.

 


Jak zaplanowałam tak zrobiłam: wzięłam w pracy urlop ( który nie wiedzieć czemu złośliwie kurczy mi się w zastraszającym tempie) i pojechałam czynnie brać udział w wieńczeniu dzieła pod tytułem stan zero.

 

 


Po drodze załatwiłam kilka spraw:

 


- w starostwie - nowy wypis z rejestru gruntów wraz z mapką. Teraz mamy 3 m-ce, żeby zdążyć to złożyć do Energetyki...

 


- na wsi - zgoda sąsiada na podłączenie się do słupa, który stoi jedną nogą na jego działce – wielkie dzięki!!!!

 


- w gminie – wniosek o wyrażenie zgody na postawienie słupa przez Energetykę na gminnej ziemi. Pani w gminie powiedziała mi, że oni nie wyrażają zgody na stawianie słupów w pasie drogowym. Ja na to, że projektant tak to zaplanował i UZGODNIŁ, więc chyba jest dobrze. Zresztą może to nie jest pas drogowy a pobocze albo coś... W piątek 22.08. pani ma pojechać na wizję lokalną.... No dobra, a co jak nie dadzą zgody? Cała wieś będzie miała światło, a ja przy ogarku świecy będę siedzieć i wzrok tracić?? Nie,...bezsens jakiś! Chociaż, k..rde, w tym kraju to wszystko jest możliwe... Tfu tfu psia d..pa, jak mawiała moja, świętej pamięci, babcia na odczynienie uroku. Trzeba myśleć pozytywnie!

 


 


- w sklepie – kupiłam dwie siatki pączków, coby chłopaki miały siłę i werwę do pracy!

 

 


Jak dotarłam na plac budowy, to chłopaki ostro ubijały piasek.

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/9/4/7/36103263_d.jpg


Zużyli prawie cały.

 

 


Rów z wodą zasypany był tak, że pożal się panie boże! Wyraziłam przypuszczenie, ze Mistrzunio naprawdę po ciemku musiał to zasypywać, bo w życiu nie widziałam takiej fuszery :

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/5/1/1/36104826_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/9/2/6/36103262_d.jpg


Przyszła mi do głowy jeszcze taka ewentualność, że koparkowego wcale tam nie było, tylko w nocy stado rozjuszonych dzików czy jeleni uprawiało walki godowe czy coś w tym stylu i tak zryło tą ziemię. Dzików. Mają grubsze „racie”.

 


Ponieważ pobojowisko a la walki godowe znajdowało sie na trasie piasek-fundament, chłopaki taką oto ścieżkę wyjeździły na działce. Taki piaskowy objazd drogowy :

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/5/9/1/36103781_d.jpg

 


Zadzwoniłam z reklamacją do Mistrzunia i usłyszałam przeprosiny oraz wytłumaczenie, ze spychacz miał zepsuty i tylko małą łyżką nam ten rów zasypał, a kołami bał się rozjeżdżać, bo ciemno było i mógłby uszkodzić fundament albo co. Wytłumaczenie i przeprosiny zostały przyjęte. :) Rozumiem, że jak naprawi ten spychacz, to mi wyrówna te wądoły.

 

 


Jeszcze musiałam się poawanturować o szalunek, żeby zrobili dylatację.

 


Zrobili ją w końcu:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/7/4/3/36103790_d.jpg,

 


Dopilnować, żeby dali stal pod ściankę działową:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/8/1/4/36104829_d.jpg


Dali.

 


I można było zalewać.

 

 


Przyjechała pompa, stanęła na wjeździe na działkę. Po godzinie przyjechała pierwsza grucha.

 


Oczywiście niesamowite wrażenie zrobiła na mnie technologia: Kręci się beczka w gruszce, z lejka, czy jak to się nazywa, leje do takiego koszyka na zadzie pompy, w koszyku wielka śruba, taka jak w maszynce do mięsa, potem ciśnie to do wielkiej rury, potem przez przegub i do drugiej rury i dopiero potem do takiego grubego węża. WOW!

 


Oczywiście ofotkowałam cały ten proces:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/3/6/6/36103713_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/9/3/6/36103714_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/3/1/9/36103715_d.jpg

 


Kierowcy tych cudów techniki popatrzyli na mnie jak na jakieś pozaziemskie zjawisko. Wymigałam się stwierdzeniem: „no co się panowie dziwicie, mam 6-letniego syna”

 


Łyknęli jak pelikan. Wiadomo! Gdybym powiedziała, ze robię fotki dla siebie, bo fascynuje mnie pompowanie betonu, to popukali by się palcami w czoło. Pewnie kilka razy.

 

 


Wylali 7 m3. Starczyło na zalanie komina, słupa, małego pokoju, łazienki, korytarza i kotłownię. Zamówiliśmy kolejne 7 m3. Przyjechali dopiero po półtorej godzinie i przywieźli tylko 5,5 m3. Stwierdzili, że mają awarię w firmie. Zacisnęłam zęby. Być może nawet zazgrzytałam nimi. Zdaje się, że po budowie będę miała nie tylko zszargane nerwy ale i koronki do zrobienia. Na ząbkach.

 

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/9/2/5/36103270_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/1/9/0/36103287_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/7/6/1/36103288_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/4/1/8/36104825_d.jpg

 


Betonu oczywiście brakło na pomieszczenie gospodarcze ( pół garażu ) jakiś metr – półtora.

 


Pan stwierdził, że już jest prawie szósta i on musi jechać, ale jak chce, to mi przywiezie rano te dwa metry betonu... Ciekawe.. teraz maja awarię a rano wszystko cudownie się naprawi....

 

 


Podziękowałam panu za dwa metry betonu rano, ja potrzebuję teraz, nie rano! Komentarz cisnący mi się na usta zdławiłam dzielnie w zarodku, mimo iż wstrętny charakter mnie pchał... I chyba za to spotkała mnie nagroda: zapytałam chłopaków, czy mogliby w takim razie dorobić parę betoniarek betonu. Bo przecież żwir jest, piach jest, cementu skolko ugodno... Zrobili. Mimo że uchetani, spoceni i głodni, bez szemrania wzięli się za robienie betonu. Coś koło dziewiątej skończyli. Ledwie żywi, z poranionymi i spuchniętymi od betonu stopami ( tylko dwóch miało kalosze, a i tak jednemu beton wlał się do środka ), ale skończyli! Mamy stan zero!!!! Dzięki!!!

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/9/2/8/36103290_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/5/1/3/36103785_d.jpg


nawet dosyć równo im to wyszło:

 


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/1/7/2/36103788_d.jpg


http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/6/8/6/36103786_d.jpg

 


Potem jeszcze zapłaciłam Maestro umówioną kasę za stan zero, rozliczyliśmy zakupy i rozjechaliśmy się. Tzn. chłopaki pojechały, a ja, lżejsza o trzydzieści trzy tysiące, stanęłam na skraju lasu spowitego nocną wilgocią, popatrzyłam na zarys fundamentu naszego domku, odcinającego się na tle wieczornego nieba i poryczałam się. Z ulgi, opadającego stresu, czy szczęścia. Pewnie po trochu wszystkiego naraz...

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...