DB Pewnej Szalonej Rodziny
Wtorek, 9 września 2008 r.
Domek dalej się buduje. :) Wieczorkiem zastałam na działce coś takiego:
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/3/5/7/36916229_d.jpg
Chłopaki kończą murować kominy:
komin kominkowy:
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/0/2/8/36916228_d.jpg
wlot do komina. Tu się wsadza ponoć rurę spalinową...
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/4/0/8/36916226_d.jpg
a tu wyczystka. Pod schodami będzie.
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/2/9/3/36916224_d.jpg
Te kozie bobki to bynajmniej nie trofeum z górskich szlaków ( choć przyznam się, że jak je zobaczyłam schowane w tej dziurze, w pierwszym odruchu obejrzałam się na mojego syna... o podła matka ze mnie! ) To tylko kulki keramzytu, którymi ocieplony jest komin spalinowy.
Generalnie idzie dobrze... Co prawda wyszły nam różne takie dziwne , ale cóż...nikt nie mówił, że będzie łatwo...
Primo: łazienka wyszła inaczej. Zamiast mieć po lewej stronie od wejścia komin, pralkę i kabinę, będę miała pralkę, komin i kabinę. O ile się ta ostatnia zmieści....
Poniżej początek problematycznego komina między łazienką a kotłownią...
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/1/4/7/36916227_d.jpg
Oczywiście jest to moja wina, bo wymyśliłam sobie kotłownię na paliwo stałe i dodatkowy kibel w (już ex) garażu. No dobra, kibel, fakt, mea culpa , ale to było przy okazji. Kotłownia nam wyszła w praniu. Okazało się, że z różnych powodów ( m.in. wynikających z natury ludzkiej, ale o tym innym razem, bo nie chce mi się teraz denerwować ) nie będziemy mieć gazu i trzeba było w te pędy wymyślić inny sposób ogrzewania. Padło na węgiel. W końcu mieszkamy na śląsku... No i tak mamy: „pa pa garażu, witaj kotłownio” I kibelku. I graciarnio Sopelkiewicza. Przepraszam, kochanie (to do męża). Warsztatu Sopelkiewicza.
Mam też drobną wątpliwość co do jednej wentylacji , odległości przyszłych schodów od drzwi i wnęki ( na mój gust jej braku ) w małym pokoju. Co zrobiłam?
Zadzwoniłam do Cappo i poprosiłam, aby pojechał na budowę i sprawdził te rzeczy. Ocenił i zarządził. Po konsultacji ze mną. Dziękuję. Tyle. Po co ja mam się tak denerwować? Jest źle zrobione? Się poprawi... Przecież nie moimi rękoma...
Weekendowy balsam widać nadal działa...
A tak nam domu przybywa:
kuchnia:
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/6/5/4/36916232_d.jpg
spiżarka:
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/7/8/9/36916233_d.jpg
salon:
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/8/3/5/36916234_d.jpg
a to jakaś ściana wewnętrzna nośna. Tylko nie wiem gdzie, bo nijak nie mogę sobie przypomnieć w której części domu to zdjęcie zrobiłam...
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/p/5/3/9/36916230_d.jpg
Pomyślałby kto, że zamek buduję, a nie skrzacika...
Podobno do końca tygodnia mają być nadproża. Mieliśmy małą polkę galopkę ze stemplami, za które w tartaku krzyknęli sobie jak za czarny dąb co najmniej. Używanych akurat nikt nie miał do sprzedania... Ale w końcu daliśmy radę. Po długich korowodach i kombinacjach na razie kupiliśmy 40 używanych stempli od brata sąsiada. Sopelkiewicz woził je swoim kombi 70 km! Ale i tak wyszło połowę taniej niż nówki. Nie wiem ile nam jeszcze będzie tego badziewia będzie potrzebne , ale kupować nowych nie będę! To zdzierstwo i tyle! Wolę od kogoś odpłatnie pożyczyć. Niech sobie zarobi za dobre serce. A tak co? Tylko mu ( temu komuś ) by te stemple leżały i gniły. A tak wyprostują trochę kości. Muszę tylko znaleźć chętnego do pożyczenia. Jest kilka budów w okolicy, to popytam. Ja, na ich miejscu, skusiłabym się na własną ofertę...
Jutro muszę domówić trzy palety pustaka 25 cm i paletę cementu. W poniedziałek pół tony dowoził kombikiem Sopel. Jedzą z desperacji ten cement chłopaki, czy co?
Jeśli ktoś tu w ogóle mnie czyta, to może mi powie ile ja tych stempli potrzebuję? Na 90 m2 stropu?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia