DB Pewnej Szalonej Rodziny
Wtorek 23 grudnia 2008 r.
Widok z przodu – pierwszy śnieg
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/s/6/7/6/43851941_d.jpg
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/s/1/6/7/43851942_d.jpg
Jeszcze przed Świętami udało się Sopelkiewiczowi wpaść na budowę i zabezpieczyć to i owo.
Mam nadzieję, że teraz zima nam już nie straszna
Tak np. wygląda „zabezpieczony” komin:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/s/7/4/1/43851943_d.jpg
Poza tym mężuś mój dzielnie walcząc z chłodem i głodem poprzykrywał folią parapety, górne krawędzie ścian i takie tam. Nie będę tu wstawiać więcej zdjęć z kawałkami poszarpanej folii na pierwszym tle. Nuda.
Dla odmiany dam widok na góry. Tak, tak, są u nas góry, co prawda daleko i za drzewami, ale są.
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/s/8/0/7/43851944_d.jpg
O, i te same góry zza drzew. Teraz zdaje się lepiej widać?
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/s/5/9/6/43851945_d.jpg
I jeszcze kilka fotek z cyklu „Przystosowanie do życia na zadupiu” czyli stopniowe przyswajanie mojego przyszłego widoku zza okien. O każdej porze roku, żeby potem nie było zdziwień...
I tak wygląda zimowy taras (każdy wie, o co chodzi: miejsce gdzie kiedyś będzie taras)
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/s/7/6/4/43851946_d.jpg
Zimowy widok z kuchni:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/s/2/8/4/43851947_d.jpg
O i zimowe jemioły:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/s/0/6/8/43851940_d.jpg
Powinni tą naszą wieś nazwać Jemiołowo albo coś takiego. W życiu nie widziałam tyłku jemioł. A propos. W tym roku za późno na to wpadłam, cóż z wiekiem refleks już nie ten, ale na przyszłe święta mam pomysł na biznes dla Sopelkiewicza. W grudniu pozbiera w okolicy tyle jemioły ile się da, a potem, przed świętami, tuż pod naszym obecnym domem (w samym centrum miasta, obok dworca), rozłoży sobie koło auta zydelek i pohandluje trochę. W tym roku handlarom jemioła szła jak ciepłe bułeczki. A żeby się z tłumu nie wyróżniał możemy mu wypchać kurtkę, włożyć okulary na nos i zawiązać chustkę na głowę. Zresztą jak wystąpi w „działkowym” wdzianku, też się nie będzie wyróżniał. Hm...byłaby dodatkowa kasa... ale cóż, Sopelkiewicz nie wykazał zbytniego entuzjazmu, niewdzięcznik jeden, ja tu mózgownicę wysilam, coby budżet domowy ratować i kurde zero zrozumienia dla przedsiębiorczości! Powiedział, że jak to taki fajny biznes, to sama mogę iść pod dworzec handlować. Pewnie. Poszłabym. Nawet nie musiałabym się specjalnie przebierać... Tylko, że ja do handlu KOMPLETNIE się nie nadaję! Nie umiałabym sprzedać lewej wódki w czasach prohibicji, a co tu dopiero mówić o towarze, jakby nie patrzeć niekoniecznie pierwszej potrzeby...
No nic, trudno. Przepadł biznes. Dobrze przynajmniej, że można będzie podarować trochę tej jemioły rodzince i znajomym. Przynajmniej nie wszystko się zmarnuje...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia