DB Pewnej Szalonej Rodziny
Styczeń 2009 r.
Nowy rok, nowe zadania.
Uff, czas zakasać rękawy i zacząć się przygotowywać do wiosny. Może nas mile zaskoczy i znienacka spadnie na nas ciepłem słońca i rozbuchaną zielenią pąków?
Oto lista zadań (tak, zadań, a nie tylko pobożnych życzeń ) do zrealizowania w 2009 roku:
Primo: wymurować ściany kolankowe.
Po drugie primo ( kto czytał Chmielewską, ten wie o co chodzi... ): zrobić dach.
Po trzecie primo: ogrodzić działkę.
Po primo czwarte: Zrobić rów i wyrównać góry i wądoły, przemyślawszy wcześniej ostateczne rozwiązania.
Po piąte i ostatnie primo: sadzić. Jak najwięcej! Ale z uwaga jak powyżej. Nic po łebkach, bo potem sama będę gonić ze sztychówką i wszystko przesadzać.
I tak pojawia się lista czynności do wykonania celem realizacji założonych zadań:
Ad. 1: policzyć i domówić pustaków ceramicznych 25 cm. Zakupić stal na wieniec.
Ad. 2: kupić dachówkę, całe to niezbędne ustrojstwo typu gąsiory, wywietrzniki, folię i co tam jeszcze trzeba. A także okucia do kominów. Wyczarować żeby starczyło na rynny.
Ad. 3: za pomocą uroku osobistego:roll: , przemocy , bądź podstępnej perswazji zmotywować Sopelkiewicza, żeby wykonał własnymi „ręcami” to ogrodzenie. Dokupić piachu ostrego i żwiru. Zorganizować bramę. Najlepiej zespawać z kątowników... Zobaczymy...
Ad. 4: Przemyśleć, pomierzyć, rozrysować. Zacząć w styczniu, może do lata coś się wykluje...
Ad. 5: Jak wyżej. Dodatkowo od wiosny zacząć w zaprzyjaźnionych ogrodach proces sępienia sadzonek, odszczepek i rozsad... Resztę się sukcesywnie nabędzie droga zwyczajną, znaczy się w hurtowni ogrodniczej. Ćwiczyć i jeść dużo białka całe lato ( w celu wyhodowania porządnych mięśni ) i zaraz na jesień zwozić łupy i sadzić, sadzić, sadzić. Nie zapomnieć modlić się przyszłej zimy, aby na wiosnę coś z tego urosło...
Spisawszy listę celów oraz niezbędnych działań trzeba będzie jeszcze zająć się poszukiwaniami źródła finansowania tych fanaberii. Tylko gdzie kopać? Różdżkarza mam wynająć?
Zacznę od banku :)
Jakieś jeszcze zadania? Na razie nic mi nie przyhodzi do glowy...
O, wiem! Musze przeczytać swój dziennik w celach poznawczo - naukowych. Znaczy się, podjąć próbę ogarnięcia tego całego szaleństwa, wysupłać wszystkie błędy ( to nie będzie trudne ) i wbić sobie to porządnie do głowy, aby więcej ich nie popelniać ( to znacznie trudniejsze... ). OK. Aby nie popełnić tych samych błędów po raz drugi... :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia