DB Pewnej Szalonej Rodziny
Zgodnie ze złożoną obietnicą, zamieszczam (lepiej późno niż wcale ) obiecane fotki.
Najpierw cofniemy się do dni, kiedy więźba została przygotowana do krycia dachówką:
dach omembranowany (jest w języku polskim takie słowo? ):
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/9/0/9/44504355_d.jpg
Układanie dachówki, nie ma jeszcze gąsiorów i wykończenia koło okien i kominów:
Od frontu:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/1/5/5/44504413_d.jpg
od tyłu:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/5/1/0/44504428_d.jpg
to zdjęcie, zdaje się robił Sopelkiewicz, bo Sopelkiewiczowa się opala I to siedząc na ławeczce zmontowanej z czterech bloczków betonowych i deski szalunkowej, a nie na palecie pełnej bloczków na fundament jak zeszłego roku. Co za luksus!
I przestrzeń wentylowana połaci dachu:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/6/1/1/44504402_d.jpg
między membraną a dachówką znajdują się łaty i kontrłaty zaimpregnowane preparatem nie zawierającym soli boru. Teraz to my się już „wilka nie boimy”
Ku pamięci zamieszczę fotkę mojej wymarzonej dachówki, której prawie prawie miało nie być, a jednak jest
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/t/4/9/7/44504314_d.jpg
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/1/6/3/44504326_d.jpg
Faktem jest, że ta decyzja kilka razy mało nie przyprawiła mnie o atak serca, czy „cóś”, bo przez tą fanaberię kończyłam ten sso „na styk” i gdy tylko dzwonił telefon, drżałam, czy przypadkiem czegoś już zakupionego i odfajkowanego nie zabrakło... Bo djengów njet.
Braknąć - brakło oczywiście wszystkiego, ale dokupiło się na kredyt i teraz będzie się spłacać. I tak warto było. Czyż nie jest to śliczny widok?
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/6/1/8/44504539_d.jpg
Oto nasz wymarzony wyczekany Stan Surowy Otwarty.
I jeszcze zbliżenie kominów – systemowych do samej góry. Początkowo (gdy je kupowałam w zeszłym roku) miały być obłożone klinkierem – płytkami, bo chciałam, żeby były systemowe do końca, bez nadmurowywania, ale ostatecznie, za radą i sprawą moich wykonawców, zostały ocieplone styropianem 5 cm, na to siatka i klej, grunt i tynk żywiczny. Wszystko z góry i dołu w okuciach z blachy powlekanej na grafitowo. Mam nadzieję, że będzie się to trzymać kupy...
Bo jeśli chodzi o efekt wizualny, to jestem bardziej, niż się spodziewałam, zadowolona. Kominy są zgrabniutkie, stonowane, dopasowane kolorystycznie do dachu. W zasadzie o to mi chodziło, jakoś nie uważam, że komin jest specjalną ozdobą dachu, zwłaszcza czterospadowego, i niekoniecznie trzeba go eksponować. Kto uważa inaczej niech sobie uwydatnia wdzięki kominów, ja nie muszę.
Moje kominy:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/2/8/6/44504487_d.jpg
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/8/7/5/44504508_d.jpg
Odnośnie wentylacji, oprócz kanałów w kominach systemowych mam jeszcze dwa kanały systemowe w kuchni, zakończone na dachu kominkami wentylacyjnymi w postaci elementu dachówki.
Od poddasza wygląda to tak, że wylot kanału wentylacyjnego jest połączony z kominkiem za pomocą peszla:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/8/2/1/44504622_d.jpg
a to wyjście odpowietrzenia kanalizacji:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/7/3/0/44504631_d.jpg
Oczywiście trzeba jeszcze będzie obłożyć specjalną taśmą łączenie rury i membrany. Taśmę kupić trzeba.
A tak od środka wygląda poddasze
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/4/4/6/44504364_d.jpg
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/1/8/6/44504374_d.jpg
to były pokoje dzieci, a teraz widok na sypialnię:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/2/6/0/44504607_d.jpg
Metamorfoza okien w łazienko-pralni:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/2/4/2/44504390_d.jpg
i po:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/8/4/5/44504576_d.jpg
I wychodzimy znowu na zewnątrz. Pozostała nam jeszcze kwestia podbitki. Chciałabym, żeby była drewniana w kolorze słupów. Niestety musimy trochę na nią poczekać. Może do wakacji?
Panowie nabili nam stelaż do podbitki, nazywany przez nich wdzięcznie „kopytkiem”. Zdecydowaliśmy się na podbitkę prostopadle do ściany, a nie równolegle do połaci dachu. Naszym zdaniem jest to najlepszy sposób, żeby obniżyć optycznie ścianę kolankową. Zresztą pokażę fotki, jaki efekt daje już tylko sam stelaż. Ściana kolankowa ma niecałe dwa pustaki, reszta schowana będzie pod drewnem podbitki:
przód:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/0/7/0/44504445_d.jpg
róg:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/7/1/9/44504459_d.jpg
nad tarasem:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/3/7/8/44504472_d.jpg
od tyłu:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/0/2/0/44504702_d.jpg
tylny róg:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/5/3/6/44504709_d.jpg
A teraz jak to wygląda od środka domu:
widok z okna salonu
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/6/8/4/44504717_d.jpg
widok z salonu
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/7/6/7/44504744_d.jpg
widok z okna kuchni
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/7/8/9/44504730_d.jpg
Nawet okapu dachu niespecjalnie przeszkadza... Myślałam, że będzie gorzej. Myślę, że to pozytywny efekt podniesienia ściany kolankowej o ten jeden pustak.
I jeszcze zdjęcia naszych rynien:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/6/9/2/44504661_d.jpg
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/5/3/2/44504684_d.jpg
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/1/7/5/44504692_d.jpg
Wyglądają, moim zdaniem, delikatnie i estetycznie. Oby były trwałe. Jakoś nie mam wewnętrznego przekonania do plastikowych rynien... Ale nie było wyjścia. Albo te albo żadne. Zapewniano mnie, że Plastmo do dobra i sprawdzona firma, a plastikowe rynny od wielu lat funkcjonują na rynku i klienci sobie chwalą. Pożyjemy zobaczymy... Oby
Tak więc, zgodnie z zuchwałymi planami mamy domek z ceramiki. Użyte materiały, oprócz bloczków betonowych w fundamencie i betonu w wieńcu stropu to: cegła pełna, pustaki ceramiczne Leier P-W, kominy i strop z keramzytu ( produkowanego w procesie wypalania glin ilastych ) i w końcu dachówka ceramiczna. Ale jestem happy
Wspaniała ekipa, która robiła nam ściany kolankowe, murowała kominy nad stropem, robiła więźbę i pokrycie oraz orynnowanie pracowała u nas dokładnie 22 dni. Zaczęli w deszczowy poniedziałek 30 marca a skończyli 29 kwietnia 2009 r. Przez wszystkie dni, oprócz pierwszego, była przepiękna wiosenna pogoda. Po prostu wymarzona do robienia dachu. Szczęściarze z nas. Super kompetentna ekipa, piękna pogoda i korzystne oferty cenowe to coś o czym marzy każdy inwestor. Tak piękne, że aż wydaje się niemożliwe. Z tego też powodu boję się ( tfu tfu psia dupa ) ostatecznego rozliczenia z wykonawcą. Naprawdę solidnie i długo pracowali i zasługują na wszystkie pieniądze świata, ale ja już jestem wyczerpana finansowo i wolałabym, aby to było jednak jak najmniej. Tym bardziej, że mam jeszcze do popłacenia w hurtowniach te wszystkie nadwyżki, które wyszły w praniu... cry:
Wróćmy do rzeczy przyjemnych...
Na koniec roboty chłopaki z ekipy, za dodatkową „motywacją” , zrobiły mi nowe schody z krokwi i lat, które zostały z więźby. Schody są „techniczne” szerokie, z dużymi stopniami, grubo pocięte, w sam raz by wytrzymały całe noszenie na górę materiałów oraz wykończeniówkę.
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/5/4/2/44504564_d.jpg
schody od razu zostały przetestowane przez moje potomstwo, które ochoczo i całkowicie z własnej inicjatywy postanowiło robić za tabun rozjuszonych bizonów. Gonili po tych schodach tam i z powrotem. Tupali przy tym, przepychali się, biegali dwukierunkowo ( jedno do góry na mijance z drugim, które właśnie leciało na dół ), skakali i wrzeszczeli. Skąd te wrzaski, to nie rozumiem, bo do bizonów akurat nie pasują. Pozostałe czynności za to i owszem...
Na górze nawet panowie zrobili mi prowizoryczne ( ale bardzo solidne ) barierki, co by nam te bizony oraz jednostki zwiedzające (np. w postaci sąsiada w czasie naszej nieobecności ) do otworu w stropie nie pospadały.
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/9/2/1/44504750_d.jpg
Sopelkiewicz, jak zobaczył schody i barierkę, to ręce załamał stwierdziwszy, że chłopaki ZA porządnie te schody zrobili. Teraz pewnie każę mu to szlifować i lakierować i po wsze czasy takie schody nam zostaną...
Hmm... Nie mówię, że nie byłabym do tego zdolna, heheh.... Ale spoko-maroko. Ano schody na wieki wieków nie zostaną, bo panom nie chciało się już robić zabiegu na schodach i bieg wychodzi na górze po odwrotnej niż w planie stronie domu. Na roboczo – ok, ale nie do mieszkania. Szkoda...
Jestem z tej ekipy naprawdę zadowolona. Doświadczeni, kumaci, kulturalni, zaradni ( co mogli, a nie wymagało mojego udziału, sami sobie przywozili, zamawiali informując mnie tylko, że tu i tu mam zapłacić to i to ), kreatywni ( nieraz proponowali własne świetne rozwiązania ) i otwarci ( w zasadzie bez szemrania wysłuchiwali moich uwag i stosowali się do nich. Jeśli szemrali, to nie przy mnie ). Wizyty na budowie były czystą przyjemnością. Dodam, że panowie sami z siebie, bez proszenia, SZANOWALI powierzony materiał. Starali się tak dopasowywać, tak przycinać, żeby było jak najmniej odpadów.
Po skończonej pracy nawet po sobie posprzątali ( aczkolwiek mniej starannie, niż ekipa od stropu, ale cóż nie można mieć wszystkiego... ). Ogrodu raczej nie zaśmiecali, gruz rzucali w jedno miejsce, cement siali w drugim, drewno cięli też w jednym.
Wszystkie ścinki i odpadki drewniane złożyli w jedno miejsce ( niestety na samym środku działki ) :
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/8/4/1/44504723_d.jpg
Postanowiliśmy w sobotę 25 kwietnia wyzbierać to wszystko, co grubsze poukładać w przyszłej kotłowni (na etapie suszenia tynków kozą – będzie jak znalazł ), a drobnicę zanieśmy za garaż, „pod” ognisko. Się przyda. Dzieciaki dzielnie pomagały:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/7/5/5/44504517_d.jpg
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/6/7/4/44504647_d.jpg
Z pocięcia 12 kubików drewna została nam na działce szalona ilość trocin. Postanowiłam coś z nią zrobić, bo w życiu żadna trawa przez to się nie przebije. Przynajmniej nie w tym roku.
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/6/2/1/44504788_d.jpg
Podumałam pomyślałam i wpadłam na pomysł, aby rozrzucić te trociny tam, gdzie trawy mieć nie chcę. Czyli na klomb z roślinami. Mam nadzieję, że nie zaszkodzi to krzakom? Niech sobie poleży, zamiast kory, na którą, z wiadomych powodów, nie mam teraz pieniędzy. Rabata jest tymczasowa, ot po prostu posadziłam w jednym miejscu wszystkie trofiejne krzaki ( sadzonki i odszczepki podarowane przez zaprzyjaźnione jednostki o dobrym sercu ). Tak już mi się tej wiosny i ogrodu na działce chciało... Trawę kosiłam już trzy razy w tym sezonie, w piątek będzie czwarty... Oczywiście w miejscach gdzie trawa rośnie. Bo mam jeszcze na działce hałdy i ugory:
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/t/8/3/5/44504258_d.jpg
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/8/1/1/44504800_d.jpg
oraz wypłukane przez deszcze odwodnienie z dachu - do zasypania:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/7/5/1/44504807_d.jpg
i dopóki ich nie rozwlekę / zasypię, po prostu zagospodaruję, dopóty rabata musi zostać w formie „skondensowanej”.
Wygląda na to, że tego lata będę robić za glebogryzarkę, koparkę i spychacz. Jak mi małżonek pomoże, to będzie połowę roboty mniej. Tak to chyba arytmetycznie wychodzi...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia