DB Pewnej Szalonej Rodziny
Piątek 1 maja – Niedziela 3 maja 2009 r.
I znowu weekend majowy...
Dokładnie rok temu taki sam, równie słoneczny weekend majowy spędziliśmy na działce.
Mała retrospekcja:
No i po długim weekendzie!
Ale był udany i wykorzystany na maksa! Roboty polowe na działeczce szły aż furczało. Wycięliśmy parę drzew ( owocowych i dziczek oczywiście ) coby słoneczka trochę od południowego zachodu wpuścić. Na jesień trzeba będzie wyciąć jeszcze ze cztery - dwa pochylające się niebezpiecznie na płot i dwie młode lipki czy cóś zanim urosną olbrzymiaste i cały widok zasłonią.
Poza tym trawa wykoszona, żywopłot posadzony ( trzy tygodnie temu ) i odchwaszczony oraz rododendron posadzony!
Wiem, wiem, wszyscy się pukają w głowę, że szaleję ogrodniczo na potencjalnym placu budowy... ale co ja poradzę, że mnie pcha do tego jakaś wewnętrzna siła? Tak mi się już tej wiosny chceeeee!!! poza tym nie zwariowałam doszczętnie (chyba??? ) i rododendrona posadziłam na skarpie w samym rogu działki, gdzie żadna koparka nie ma co szukać! To chyba nic mu nie będzie?
Co do prac polowych, to Młody Sopelkiewicz okazał się gospodarskim dzieckiem i parę godzin zasuwał w kucki z sekatorkiem i prawie wszystkie jeżyny wyciął! Zdolne dziecię! Nawet mu przelotne opady deszczu nie przeszkodziły! Potulnie założył na polecenie przewrażliwionej mamusi pelerynę ( "bo się przeziębisz" - to ja... ) i dalej ambitnie karczował zarośla. Jak na sześciolatka - to cud wogóle, że nie wydłubał sobie albo siostrze tym sekatorkiem oka, ani niczego...
Sopelkiewiczówna - odwrotnie, niechęć silnie okazuje dla prac polowych. Na pytanie: "to co w takim razie będziesz na działce robić, bo tata tnie piłą drewno, mama targa gałęzie i plewi chwasty, brat wycina chaszcze...?" - odpowiedziała, po długim namysle: "hmm... to w takim razie może ja bedę nadzorować?"
Aleśmy się uśmiali! Kurcze, może zrezygnujemy z zatrudniania kierownika budowy?
Ostatecznie Młoda upiekła dla fizycznych kiełbaski na ognisku... Pyszne były!!!! Ma zaliczone!
Co jeszcze?... Sopelkiewicz wstępnie wytyczył nasze ogrodzenie i dom. Hmmm... zaczyna to nabierać ksztaltów. Tylko mała się jakoś ta nasza przestrzeń zrobiła...
Trzy dni na działce minęły niestety szybko i czas wrócić do rzeczywistości. Budowy jak nie było tak na razie nie ma, bo papiery dalej leżą w urzędzie. Chyba tam jutro zadzwonię, zapytać co i jak?
O właśnie! I w sprawie wodociągu muszę zadzwonić! Bo jak tak dalej pójdzie z jego budową, to chyba zdecydujemy się na studnię. No właśnie! Zapomniałam napisać, że był u nas jeden sąsiad, który umie szukać wody (cokolwiek to znaczy! ). Urwał taką gałązkę z wierzby i łaził po polu tam i z powrotem. I ta gałązka w niektórych miejscach zaginała się na dół I tam niby jest woda. A potem takim łańcuszkiem, srebrnym chyba, coś tam kiwał, czy kręcił i miało to oznaczać na jakiej głębokości jest woda. Kurczę, czarna magia jakaś! Ja tam w takie czary- mary nie bardzo wierzę, więc szybko złe we mnie wstąpiło i poprosiłam gościa, żeby Sopelkiewiczowi tę "różdżkę" dał. Sopel wziął to w łapy i stanął w tym miejscu, gdzie gościowi wcześniej ta woda wyginała patyk. I co? Nic! Na to facet złapał Sopla tylko za nadgarstki ( żeby to coś co jest od urodzenia w tym facecie przeszło na mojego chłopa ) i wow! gałąź zaczęła się NA MOICH OCZACH kierować do ziemi!!!!
No nie mogę!!!!!!!!! To jakaś totalna abstrakcja!!!!! Kurcze, też musiałam spróbować, bo inaczej NIE UWIERZĘ!!!!!!!!!
No to wzięłam w łapy tę różdżkę i nic! Zero, nul, ani mru mru to badziewie do tej wody "nie gada"! Gościu chwycił mnie za nadgarstki, tak jak Sopla ( uch! żeby tylko nie przeszło to na mnie na stałe! ani to, ani nic innego... ) i dalej nic! Jak pragnę zakwitnąć! - NIC! Ani drgnie! No to wyszło na to, że ja jakaś "nieenergetyczna" jestem. Co za niedowiarek ze mnie. To pewnie przez mój sceptycyzm. No cóż... Zaznaczyłam sobie to miejsce, gdzie stałam i nic się nie działo. Jak wykopią tam studnię i będzie w niej woda, to ... chyba wpadnę w kompleksy Ale co tam, byleby woda była! Wymyslili, że 6-8 metrów będą kopać koparką, założą kręgi, pospinają je pasami, a potem będą kopać ręcznie. Hmm... głupia jakaś jestem chyba. Bo nie rozumiem. Jak wykopią koparką i włożą kręgi fi 1 metr w to wykopane i pospinają (whatever! ), to jak potem przecisną tam na dół, do tego wykopanego ręcznie, następne kręgi??? Może mi to ktoś wytłumaczy?
Co do żywopłotu, to szlag go trafił
Odnośnie losu rododendrona, historię już znacie...
Ale ja tak łatwo się nie poddaję...
Przedstawiam następcę mojego pupilka ukradzionego w zeszłym roku przez wstrętnego florokidnapera
:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/8/3/4/44504338_d.jpg
Co prawda jest prawie biały, a nie jak tamten fioletowy, ale od czegoś trzeba zacząć
Studnia już jest i sprawuje się świetnie. Wody w niej skolko ugodno
Papiery poszły jak po maśle, a domek, po wszystkich pierepałach stoi
A teraz fotki z serii przed i po:
tak było w majowy weekend rok temu:
http://lh4.google.pl/strzaleczka/R_Hx-TCxP1I/AAAAAAAABWI/DW2thiJQpxo/s288/100_5766.jpg
http://lh5.google.pl/strzaleczka/R_HyGjCxP6I/AAAAAAAABWw/YUvgXNBDNsM/s288/100_5777.jpg
A tak w tegoroczny:
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/t/0/5/1/44434432_d.jpg
Kto by się spodziewał...
A w sobotę mieliśmy oblewanie naszego SSO. A co tam, napisze sobie pełnymi słowami: naszego Stanu Surowego Otwartego. Jak na stan budowy przystało, siedzieliśmy na klockach z węźby i zramolałych plastikowych krzesłach, skupieni wokół studni służącej nam za wytworny stół Za to szampana piliśmy z kryształowych kieliszków. A co!
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/5/4/3/44504758_d.jpg
Potem były duszonki przygotowane przez moją teściową. Sopelkiewicz prażył je na ogniu ze ścinek z więźby. Pycha!
A dookoła nas taka piękna wiosna i maj, maj , maj!
Wszystko zielenieje, kwitnie feerią barw.
Wracając do domu, opaleni wiosennym słoneczkiem, pachnący dymem z ogniska, podziwialiśmy takie oto widoki:
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/2/5/4/44504763_d.jpg
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/6/2/8/44504770_d.jpg
Świeża zieleń, błękitne niebo, słoneczna żółć pól rzepakowych i kwitnące kasztany...
Pamiętam jak kwitły, gdy zdawałam maturę...
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/t/5/8/5/44504777_d.jpg
Jakby to było wczoraj... No może przedwczoraj ...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia