DB Pewnej Szalonej Rodziny
Piątek 8 maja 2009 r.
Dzisiaj, jak w każdy od trzech tygodni, piątek pojechałam prosto po pracy na działkę kosić trawę. Niestety nie ukosiłam dużo, bo już w 1/4 ogrodu kółko od kosiarki, co swoje lata ma mi odleciało. Dokręcałam raz i drugi i trzeci i czwarty , ale cóż, choćbym na rzęsach stanęła i nie wiem jak się starała, tylko kobieta jestem i niestety nie mam imadła w łapach. Kolejne pięć metrów ugoru i kółko znowu odpadło Nie znalazłam nigdzie kombinerek, więc na porządne przykręcenie szans nie było
Wzięłam zatem tyłek w troki i pojechałam do domu. Zła jestem jak stado os. Zmarnowany czas i benzyna. Dokładniej olej napędowy.
Ale ze mną nie ma tak łatwo! Jutro zaopatrzę się w odpowiednie narzędzia i naprawię to ustrojstwo! Nie będzie mi głupie kółko dobrego humoru psuć! Skoro postanowiłam, trawę skoszę! Przy okazji posadzę sobie liliowce i kosaćce, które podhodowałam w skrzynkach na balkonie, ale najwyższy już czas, żeby umieścić je w docelowym miejscu zamieszkania Szkoda tylko, że nie będzie Sopelkiewicza, ziemia bowiem twarda po miesięcznej suszy i ciężko mi będzie wbijać sztychówkę w beton zwany gliną... Zapał zapałem i ośli upór uporem, ale co mężczyzna, to mężczyzna...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia