DB Pewnej Szalonej Rodziny
Czwartek, 31 grudnia 2009 r.
Czas na posumowanie drugiego roku naszej budowy.
Jaki był ten rok, co przyniósł, czego nas nauczył?
Przywitaliśmy go naszym bunkrem na budowie:
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/s/2/9/4/43851956_d.jpg
Żegnamy go takim już domkiem:
http://www.superfoto.pl//zdjecia/foto/x/5/6/9/52090885_d.jpg
nota bene oba zdjęcia są robione ósmego grudnia tylko rok po roku...
Możemy powiedzieć tyle, że mieliśmy ogromne szczęście!
Wczesną wiosną jeszcze nic nie zapowiadało, by bunkier, nasza ceramiczna poczwarka, miała się w tym roku przeobrazić w motyla. A jednak… Wiosną, dzięki pewnym dziwnym, wydarzeniom, naszej (mojej …) nieobliczalnej naturze i przede wszystkim dzięki wsparciu całej naszej nieocenionej rodziny – jeszcze raz bardzo Wam kochani dziękujemy – nasz bunkier dorobił się ścian kolankowych, więźby, kominów i pokrycia dachowego. Ba! Nawet rynien! 29 kwietnia 2009 r. szaleliśmy z radości, że mamy stan surowy otwarty.
Później lato minęło na weekendowych „parapetówkach” na budowie – niezapomnianych grillach na prowizorycznym ruszcie, duszonkach wcinanych na pokrywie studni, służącej za stół i piwie chłodzonym w wiadrze spuszczonym na linie do studni…
Urlop zapisał się pod znakiem nierównej walki z suchą, twardą jak skała gliną . Sopelkiewicz kopał rów pod przyłącze prądu i szamba oraz dołki pod słupki ogrodzeniowe, ja zaś pod umęczone upałem korzenie róż i innych trofiejnych krzaków. Łaska boska że prawie wszystko się przyjęło... Widać opatrzność czuwa nad głupimi…
Jesień w tym roku była długa. Zarówno pod względem temperatur, jak i natłoku pracy, zamieszania ze szkołą i takie tam…
Poza tym, było trochę nerwów z rowem mariańskim i decyzją co do zamykania w tym roku stanu otwartego. W końcu, po wielu debatach, chwilach niepewności, kalkulacjach i zrywach romantycznej duszy (mojej oczywiście ) zamknęliśmy, a raczej „przymknęliśmy” ten nasz SSO. Dokładnie rok po położeniu stropu. Lubię okrągłe rocznice…
No i instalację elektryczną w zasadzie mamy…. (Ale cicho sza, żeby nie zapeszyć. )
I jesienią, jakoś tak, na sharą shaybę zapadłam... Ach te jesienne choroby... Ale to osobna historia
Wreszcie zima, niezimowa taka, całkiem jesiennie ciepła, postraszywszy tylko kilkudniowym mrozem i śniegiem, co zniknął w okamgnieniu , nadeszła świętami w rodzinnym uszczuplonym niestety gronie i przywitała deszczem Nowy Rok.
A my?
My, we czwórkę witaliśmy Nowy Rok na rynku naszego city , może mokrzy, może zmęczeni, ale szczęśliwi. Pierwszy raz wzięliśmy ze sobą dzieci, by nie z okien (skąd nota bene najlepiej widać) ale na żywo zobaczyły pokaz sztucznych ogni, przystrojone świątecznie nocne miasto i jego mieszkańców - bawiących się, wesołych, życzliwych, rozentuzjazmowanych chwilą i alkoholem, ale i niestety czasem agresywnych, wulgarnych i nieobliczalnych. Tacy są ludzie. Takie jest życie. Nie mogę przecież do końca życia trzymać dzieci pod kloszem. Niech wiedzą jak się można bawić i jak bawić się jest fajnie, a jak nie.
Jaki będzie ten Nowy Rok?
Mając na uwadze to, jak zapowiadał się 2009 rok, a jaki był, muszę stwierdzić, że budowlanie był niezwykle udany. Przerósł nasze oczekiwania, zaskoczył nas wielce pozytywnie. Mimo to, że tak naprawdę życiowo był bardzo dla naszej rodziny trudny. Osobiście, zawodowo i rodzinnie.
Ponieważ w życiu nie ma nic za darmo , za osiągnięcia tego roku przyjdzie nam jeszcze jakiś czas płacić. Płacić sensu stricte.
Zatem nie oczekuję od Nowego Roku wiele. Nie, pod względem inwestycji. Ten rok będzie rokiem spłaty zobowiązań, wytężonej pracy i wielu wyrzeczeń. Ale przecież tego właśnie chcieliśmy. No to chyba warto... :)
Tak więc odnośnie Nowego 2010 Roku mogę mieć jedynie tzw. pobożne życzenia i to zapewne w innych, niż budowlane, dyscyplinach…
Zatem, niech ten Nowy Rok będzie rokiem konsekwentnej realizacji wcześniejszych zamierzeń, rokiem dostatnim, zrównoważonym finansowo i statecznym zawodowo. No chyba, że miałby ochotę nas zaskoczyć ekstra awansem i niespodziewanym przypływem gotówki…
Tak czy siak, najważniejsze, aby nie pędził tak zwariowanie, jak 2009 rok, by pozwolił nacieszyć się niezapomnianymi wrażeniami, ulotnymi chwilami, głęboką i szczęśliwą miłością. Aby sprawił, że wypełni nas radość życia i pragnienie więcej. MORE. W najlepszym tego słowa znaczeniu.
http://www.superfoto.pl/zdjecia/foto/x/5/5/0/52051813_d.jpg
Tego sobie, a Wam moi kochani, tego i jeszcze więcej życzę
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia