Dziennik Magdy i Irka, budujemy nasz domeczek
Pierwsze co trzeba było zrobić to wytyczyć granice, bo nie wiedzielismy dokładnie dokąd możemy ciąć....
Pan geodeta przybył całkiem szybko, w pół godzinki mieliśmy wbite 4 narożne kamienie...
http://www.softserwis.pl/dziennik/IMG_3801.JPG
Teraz już mogliśmy pozbyć się tego co tam samowolnie narosło...Zakupiliśmy siekierkę, sekator i myślelismy że się nam uda, ale natura była twarda
http://www.softserwis.pl/dziennik/IMG_2897.JPG
http://www.softserwis.pl/dziennik/IMG_2899.JPG
Zatem wycinkę potraktowaliśmy jako dobre ćwiczenia zamiast pakerni.. ale jak już nam się znudziło zaprosiliśmy Pana z piłą motorową... uwinął się w pół godziny, a naprodukował gałęzi na 5 przyczep od traktora....
Przy tej okazji poznaliśmy jednego z naszych sąsiadów...mówię o tym z tyłu. W tylnej części działki rosną straszne krzaczyska.. jak przed cięciem poszedłem go poinformować, że będziemy przycinać gałęzie z krzaków rosnących na jego działce (on mieszka od ulicy, to co z nami graniczy jest małą dżunglą) to jego podejście było takie, żeby gałęzi nie rzucać na jego działkę!! Ja szczerze mówiąc nie miałem takiego zamiaru, bo i tak musiałem wywieźć to co jest na mojej działce, ale kurde gość raczej powinien się spytać jak to załatwimy, bo w sumie mogłem mu zanieść na piśmie, że proszę o usunięcie tych gałęzi wyrastających z jego krzaka na moją stronę... do dnia itd..
Potem mieliśmy jeszcze okazję poznac ojca tego pana, przychodził do nas, aby mu odsprzedać część naszej działki na drogę do tej dżungli, bo teraz nie ma tam dojazdu (bo sam się pobudował od strony drogi)... facet mało kumaty i uparty... przychodził wiele razy choć słyszał zawsze że nie jesteśmy zainteresowani...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia