Dziennik Magdy i Irka, budujemy nasz domeczek
Plan był
Zawieźć tymczasowe drzwi na budowę (zrealizowane wczoraj czyli w niedzielę rano).
Zamontować je.
Elektryk miał zacząć alarm
We wtorek- jutro miały przyjechać okna, miał działać alarm itd...
A jest
JEDNO WIELKIE BŁOTO i na budowę się nie dojedzie.
Rano zakopał się ojciec, wykopywał się ponad godzinę, lewarkami, deskami, dachówkami.. co tylko miał twardego i suchego.
Po nim zakopał się elektryk, znów odkopywali się podobnie jak ojciec.
Ja już auto pozostawiłem w bezpiecznym miejscu....
Byłem oczywiście w gminie się zapytać o tę naszą drogę.. to nie dowiedziałem się nic optymistycznego, nie wiem czy w ogóle nasza polna ścieżka zwana ulicą zielną, jest w planie na zasypanie czymkolwiek.. a to cokolwiek gmina zakupi dopiero w kwietniu w drodze przetargu publicznego. Dowiedziałem się, że żeby coś w tym temacie ugrać, mam regularnie nachodzić wójta. Tak już czyni od dawna nowo poznany sąsiad. To teraz będzie nas dwóch. Myślę że na wiosnę znajdziemy jeszcze innych pomocników w truciu wójtowi...
Dziś wójt miał szczęście, za pierwszym razem go nie było, za drugim miał zebranie.. ale ja tam jeszcze wrócę..
Okna wstępnie przełożone na przyszły piątek, ktoś ma nadzieję, że przez ponad tydzień trochę podeschnie, ale ja osobiście nie jestem optymistą..
Za to elektryk działa, alarm podszykuje, a zacznie robić normalną instalację elektryczną oczywiście.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia