PIERWSZA TAKA ULKA - Jak zbudowaliśmy dom!
M. zaczyna napomykać o „własnym domu”. Z jednej strony pomysł przedni, z drugiej niezbyt. Jestem leniem!!!! Nie lubię grzebać się w ziemi, sadzić, pielić, odśnieżać, grabić liście, kosić trawę, zamiatać chodniki, sprzątać 150m2 - to nie dla mnie. Ale lubię posiedzieć na tarasie, poopalać się, mieć spokój i ciszę, świeże powietrze i zdecydowanie więcej miejsca w domu! A J. uwielbia u Dziadków na wsi siedzieć.
No, dobra – pytam, ale jak z kosztami? Mniejsze niż zakup mieszkania? M. mówi, że mniejsze, bo działkę dostaniemy gratis!!!! Sprzedamy mieszkanie, sięgniemy do zapasów i damy radę bez ogromnych kredytów. Tylko malutki – obiecuję!
Rozmyślamy całymi dniami. Zaczyna się czytanie Forum Muratora, kupowanie gazetek, rozmowy ze znajomymi, z Rodzicami i Ojcem. Rodzina nas nie wspiera w pomyśle. Znajomi owszem.
Wreszcie zapada decyzja – OK, budujemy się, ale jak najszybciej!
Ja dalej do końca nie jestem przekonana do „naszego domu”, nawet mając już skończony stan zero. Jakoś boję się, że jesteśmy za duże mieszczuchy i nie damy rady. Pocieszam się tylko, że nic nie musi wiecznie trwać, jak nam się nie spodoba to po kilku (czytaj: kilkunastu) latach zwiniemy się stamtąd ze wstydem w oczach, że natura nas pokonała.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia